Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zbadają przydatność próbek

Treść

Materiał biologiczny ofiar katastrofy smoleńskiej przywieziony z Federacji Rosyjskiej trafił do Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna w Krakowie. Biegli ocenią możliwości badawcze próbek.

Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej przekazał polskim prokuratorom ponad tysiąc próbek biologicznych ofiar katastrofy samolotu Tu-154M. Teraz polscy biegli określą, do jakich badań mogą być one wykorzystane.

Materiały ubiegłej nocy zostały przetransportowane do Krakowa samolotem CASA w specjalnych lodówkach. Choć próbki trafiły już w ręce ekspertów, to ich los nie jest przesądzony. Wiele zależeć będzie od opinii ekspertów, którzy w pierwszej kolejności mają nakreślić śledczym możliwości badawcze, jakie daje otrzymany materiał. Dopiero potem prokuratorzy wojskowi zadecydują o zakresie szczegółowych analiz.

- Materiał biologiczny przywieziony z Federacji Rosyjskiej trafił do Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna w Krakowie, gdzie biegli - specjaliści określą możliwości badawcze tych próbek. Dopiero po tym będziemy wiedzieli, czy próbki posłużą do dalszych badań - mówi płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnego Prokuratora Wojskowego. I dodaje, że wbrew doniesieniom niektórych mediów Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej nie przekazał stronie polskiej żadnych akt. Ani też innych dowodów rzeczowych.

W ocenie pełnomocników rodzin pokrzywdzonych w katastrofie samolotu Tu-154M, przekazane materiały mogą być pomocne przy ocenie dokumentów medycznych, jakie po katastrofie smoleńskiej wytworzyli Rosjanie.

Jak już wiadomo, w wielu przypadkach rosyjska dokumentacja sekcyjna była sporządzona nierzetelnie i zawierała nieprawdziwe informacje. Błędnie opisywano m.in. cechy fizyczne badanych ciał, a w różnych dokumentach dotyczących tych samych osób wprowadzano wykluczające się zapisy - np. deklarowany w jednym dokumencie materiał pobrany do badań był inny, niż wskazywała to dokumentacja zawierająca wynik tegoż badania.

- Tego rodzaju rozbieżności trzeba zweryfikować, a źródło informacji leży właśnie w próbkach rosyjskich. Obecnie istnieje wątpliwość, czy coś nie zostało pomylone, i wydaje się, że właśnie ta kwestia będzie teraz poddawana badaniom - ocenia mec. Bartosz Kownacki, pełnomocnik kilku pokrzywdzonych rodzin.

Faktem jest, że na etapie pobierania próbek Rosjanie zbierali też materiał dla polskich prokuratorów, jednak ma to znaczenie wtórne, gdyż badania na potrzeby rosyjskiego śledztwa były wykonywane na materiale, który do tej pory pozostawał u naszych wschodnich sąsiadów, a teraz przekazano go do Polski.

Także w ocenie mec. Zbigniewa Cichonia, pełnomocnika kilku pokrzywdzonych w katastrofie smoleńskiej rodzin, w sytuacji, w której w wielu przypadkach są wątpliwości co do tego, czy identyfikacja ofiar katastrofy została rzetelnie przeprowadzona przez Rosjan, tego rodzaju materiały mogą być przydatne w procesie weryfikacji ustaleń poczynionych co do osób, które identyfikowano.

Zestawienie wyników badań polskich i rosyjskich próbek może pomóc w dokonaniu analizy rosyjskiej dokumentacji, która zawiera błędy. Możliwa będzie też ocena, czy w trakcie rosyjskich badań zastosowano właściwe metody, zapewniające rzetelność wyników.

- Jeśli po tych analizach wątpliwości pozostaną, to wydaje się, że kolejnym krokiem może być już tylko ekshumacja i ponowne badania sekcyjne - ocenia mec. Cichoń.

13-osobowa grupa polskich ekspertów od 29 lipca do 2 sierpnia przebywała w Smoleńsku. Jej prace były związane z przygotowaniem do transportu wraku Tu-154M do kraju. Prokuratura wojskowa zapewnia, że eksperci wykonali wszystkie zaplanowane czynności.

Na dłużej w Moskwie pozostał jednak prokurator ppłk Karol Kopczyk z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jak się okazało, chodziło właśnie o odebranie próbek biologicznych. Według jego zapewnień, Rosjanie do Polski przekazali ponad tysiąc próbek biologicznych i DNA ofiar katastrofy smoleńskiej, które zbadają polscy biegli. Prokurator Kopczyk nie chciał jednak przesądzać, jakie decyzje mogą zapaść po zbadaniu otrzymanego materiału.

Marcin Austyn

Nasz Dziennik Środa, 8 sierpnia 2012

Autor: au