Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Trybunał odpuszcza Rosji

Treść

Sędziowie przestraszyli się konsekwencji dokonania precedensowego rozstrzygnięcia. Gdyby bowiem uznano właściwość Europejskiego Trybunału Praw Człowieka do stwierdzenia naruszenia art. 2 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, gwarantującego prawo do rzetelnego postępowania w sprawie śmierci ofiar zbrodni katyńskiej, to bez wątpienia jego złamanie zostałoby stwierdzone. A to w konsekwencji oznaczałoby, że wyrok musiałby zawierać nakaz naprawy udowodnionego bezprawia. Tym samym wznowienia postępowania karnego, odtajnienia akt i postanowienia o umorzeniu śledztwa oraz rozpoczęcia procedury rehabilitacji ofiar. Czy Rosja wykonałaby orzeczenie? Trybunał nie ma własnych środków egzekucji, zaś Rada Europy (której pozostaje częścią) jest zbyt słabym organem międzynarodowym, żeby do czegokolwiek zmusić Moskwę. Takiego scenariusza na razie jednak uniknięto. I być może o to chodziło.
Masowy mord dokonany na polskich więźniach w Katyniu można traktować jako zbrodnię wojenną - uznał Trybunał strasburski. Jednak uchylił się od oceny rosyjskiego śledztwa w tej sprawie. Sąd uznał jednak winę Rosji, która konsekwentnie odmawiała dostarczenia dokumentów związanych ze śledztwem.
Trybunał w Strasburgu nie przyznał racji rodzinom katyńskim, które skarżyły Rosję, w najważniejszej sprawie - że kraj ten źle prowadził śledztwo katyńskie, nie wyjaśniając należycie, ilu Polaków zamordowano w 1940 r. i kto za to ponosił odpowiedzialność. Powołano się na przesłankę formalną. A mianowicie, że Rosja przyjęła Konwencję Rady Europy, w oparciu o którą sądzi Trybunał w Strasburgu, dopiero w 1998 r., kiedy śledztwo katyńskie trwało już od ośmiu lat.
Większość czynności w przedmiotowym śledztwie została przeprowadzona przez władze rosyjskie przed datą ratyfikacji Konwencji przez Rosję (5 maja 1998 r.). Po tej dacie nie podejmowano w nim żadnych istotnych czynności - uznał Trybunał, o czym możemy przeczytać w komunikacie prasowym kanclerza tej instytucji. Sam ten fakt stanowił przeszkodę dla Trybunału w ocenie skuteczności śledztwa i ustalenia, czy Rosja wykonała swoje zobowiązanie do przeprowadzenia śledztwa na podstawie art. 2 Konwencji - podnieśli sędziowie. Dlatego w konsekwencji Trybunał niejako umył ręce, stwierdzając, iż "nie ma jurysdykcji do rozpoznania zasadności" zarzutów podnoszonych przez rodziny katyńskie.
Jedynym oczekiwanym przez rodziny stwierdzeniem było to, że "masowy mord dokonany na polskich więźniach można traktować jako zbrodnię wojenną". Jest to pierwsze w historii tego typu stwierdzenie sądu dotyczące zbrodni katyńskiej.
"Obowiązek humanitarnego traktowania jeńców wojennych i zakaz ich zabijania były częścią międzynarodowego prawa zwyczajowego, a jego poszanowanie było obowiązkiem władz sowieckich" - zaznaczyli sędziowie. Należy podkreślić, że Rosja wielokrotnie kwestionowała kwalifikowanie mordu katyńskiego jako zbrodnię wojenną czy też przeciwko ludzkości, nazywając ją wręcz "wypadkami katyńskimi".
Rodziny i pełnomocnicy mają mieszane uczucia po ogłoszeniu wyroku. - Wyrok niewątpliwie nie daje pełnej satysfakcji. Ale dają satysfakcję zdania odrębne doręczone do wyroku, mówiące o tym, że to coś niezwykle poważnego znajduje się w tle sprawy katyńskiej - ocenia pełnomocnik rodzin dr Ireneusz Kamiński.
- To orzeczenie daje pewien niedosyt, ale zasługuje na uwagę, dlatego że dwie spośród trzech naszych skarg zostały przez Trybunał uznane za wywiedzione słusznie - podkreśla mec. Bartłomiej Sochański, który reprezentował rodziny katyńskie przed sądami rosyjskimi.
- Nie spodziewałem się takiego wyroku, który by potępił Rosję, bo to byłoby niemożliwe - stwierdza Ryszard Adamczyk, jeden z członków skarżących rodzin, obecny na ogłoszeniu wyroku w Strasburgu. - Od samego początku było rosyjskie kłamstwo i to kłamstwo jest do dziś utrzymywane, już 72 lata - dodaje. Pozytywy w tym orzeczeniu dostrzega trzeci pełnomocnik katyńczyków mec. Roman Nowosielski. - Trybunał powiedział, że obecnie z powodów wymogów formalnoprocesowych nie może orzekać, ale zostawił ogromną furtkę, że jeżeli pojawi się jakikolwiek dowód w sprawie mordu katyńskiego, to wówczas może na nowo rozpocząć całą procedurę, i to zarówno w Strasburgu, jak i w Rosji - zaznacza adwokat. - Trybunał nie zamknął nam drogi, jeżeli znajdziemy listę białoruską. A proszę pamiętać, że ta lista dotyczy cywilów, czyli to jest zbrodnia przeciwko ludzkości, nie wojenna, to Trybunał będzie tu mógł orzekać - wskazuje.
Nowosielski nie zgadza się z oceną przyjętą przez Trybunał co do dokonania większości czynności przed 1998 rokiem. - My nie możemy przyjąć, że na pewno nic się nie zdarzyło po dacie ratyfikacji, po 1998 r., skoro nie znamy akt, skoro Rosja nie może nam zapewnić dostępu do akt, to jak mamy powiedzieć, że oni mówią prawdę - wskazuje mecenas.
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu orzekł ponadto, że Rosja dopuściła się "nieludzkiego i poniżającego traktowania" krewnych ofiar zbrodni katyńskiej, ale uznał te zarzuty tylko wobec dziesięciu z nich. - Jak to, jak mnie wyłączono? - pyta zaskoczona Witomiła Wołk-Jezierska, która jest jednym z głównych inicjatorów zaskarżenia Rosji do Trybunału w Strasburgu.
"Nastąpiło naruszenie artykułu 3 (zakaz nieludzkiego traktowania) w odniesieniu do dziesięciu skarżących, a w odniesieniu do pozostałych pięciu skarżących do naruszenia tego artykułu nie doszło" - brzmi wyrok. "W odniesieniu do pierwszej grupy dziesięciu skarżących Trybunał zauważył, że byli oni wystawieni na podwójne cierpienia moralne: nie tylko stracili swoich bliskich w czasie wojny, ale też nie mogli dowiedzieć się prawdy o ich śmierci przez ponad 50 lat w wyniku manipulacji ze strony komunistycznych władz sowieckich i polskich" - stwierdza komunikat prasowy kanclerza ETPC. "Ponadto w okresie po ratyfikacji nie udostępniono im dokumentów ze śledztwa, nie zapewniono im możliwości uczestniczenia w nim ani nie poinformowano oficjalnie o jego rezultacie. Co więcej, zabroniono im zapoznania się z postanowieniem o umorzeniu z 2004 r. na tej podstawie, że byli obywatelami innego państwa. Skarżący byli zatem całkowicie pozbawieni możliwości udziału w śledztwie" - podsumowuje Trybunał. Podkreśla, że niechęć władz rosyjskich do potwierdzenia, co rzeczywiście wydarzyło się w Katyniu, była "uderzająca" dla sędziów. Trybunał wskazał ponadto na odmowę rehabilitacji ofiar, o co zabiegali ich krewni. "Trybunał zgodził się ze stanowiskiem skarżących, że zaprzeczanie masowemu mordowi wraz z dorozumianą sugestią, że polscy więźniowie mogli być słusznie skazani na śmierć, wskazuje na nieludzki stosunek władz rosyjskich" - brzmi orzeczenie Trybunału. Drugim punktem, w którym przyznano rację katyńczykom, był brak współpracy Rosji z Trybunałem.
Chodziło o konsekwentne odmawianie udostępnienia kopii postanowienia o umorzeniu rosyjskiego śledztwa z 2004 roku. Odrzucono argumentację Rosji zasłaniającej się tym, iż jest to dokument tajny. "Trybunał nie dostrzegł żadnych rzeczowych względów bezpieczeństwa państwowego, które mogłyby uzasadnić utrzymywanie tajnego charakteru tego postanowienia". - Rosja swoim nieuczciwym działaniem uniemożliwiła Trybunałowi kontrolę prawidłowości prowadzonego u siebie postępowania - ocenił mecenas Nowosielski. - Mówiłem, że nikt Rosji do niczego nie zmusi, oni lekceważą prawa międzynarodowe - zaznaczył Adamczyk.
I rzeczywiście Trybunał nie może wymusić na Rosji przekazania kompletu dokumentów. Ten problem może się pojawić także podczas spodziewanej rozprawy przed Wielką Izbą Trybunału. Jedynie nacisk międzynarodowy może być tutaj pomocny, jak wskazuje europoseł Janusz Wojciechowski. - Rosja będzie się musiała tłumaczyć z tego przed Komitetem Ministrów Rady Europy, jeżeli ten wyrok się uprawomocni, to jest dla Rosji duży problem, będzie musiała składać wyjaśnienia ze swojej odmowy na forum międzynarodowym - mówi europoseł.
Pełnomocnicy rodzin katyńskich zapowiadają skierowanie wniosku o rozpatrzenie tej sprawy przez większy skład TS. - Jest kilka powodów, aby wniosek o Wielką Izbę składać, po pierwsze, wyrok zapadł tylko jednym głosem większości, odnośnie do art. 2, który nas bardzo interesuje, sami sędziowie w zdaniach odrębnych piszą, że coś niezwykle ważnego znajduje się w tle skargi katyńskiej, zatem jest tu wskazanie, że Trybunał powinien się raz jeszcze sprawą zająć już jako 17-osobowy skład, jako Wielka Izba. Będziemy zatem wniosek o Wielką Izbę składać - mówi dr Kamiński.
Wiceminister spraw zagranicznych Maciej Szpunar już zapowiedział, że resort będzie wspierał skarżących w dalszych staraniach. Natomiast przedstawiciele rodzin zapowiadają pójście o krok dalej. Chcą rozpocząć starania o przeniesienie szczątków ich najbliższych do Polski. - Ten wyrok być może otwiera naszą rodzinną sprawę zażądania szczątków naszych najbliższych. Może do tego dojdzie, tego oczekujemy - zaznacza Witomiła Wołk-Jezierska. - Wiem, gdzie spoczywa mój tata, w dole nr 10, i będę walczyła, żeby jego szczątki wróciły do Polski - dodaje Krystyna Krzyszkowiak.
Z wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu jest raczej usatysfakcjonowana strona rosyjska. - Orzeczenie odpowiada interesom naszego kraju - oznajmił resort sprawiedliwości FR. Ministerstwo podkreśliło, że na razie nie widzi podstaw do zaskarżenia wczorajszego orzeczenia.
Zenon Baranowski Strasburg

Nasz Dziennik Wtorek, 17 kwietnia 2012, Nr 90 (4325)

Autor: au