Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Szok teraźniejszości

Treść

Spełniają się wizje uznawane przed laty za wymysły genialnej wyobraźni pisarzy: Aldousa Huxleya czy George’a Orwella.
Autor: AlicjaS, wpisał dnia 13.07.2012r.
Foto:sxc.hu

Na świecie zaroiło się od doktorów Frankensteinów. Zawsze było ich wielu, ale teraz mają najwyższe tytuły naukowe, są przyjmowani z honorami przez urzędników państwowych. Mają dużo pieniędzy w prywatnych kieszeniach i dostają ogromne granty na swoje, pożal się Boże, badania naukowe.

Spełniają się wizje uznawane przed laty za wymysły genialnej wyobraźni pisarzy: Aldousa Huxleya czy George’a Orwella.

W 1997 roku powstał w USA film „Gattaca” (polski tytuł: „Gattaca. Szok przyszłości”). Główny bohater filmu, Vincent, począł się w tradycyjny sposób: w przypływie miłości swoich rodziców. Trzeba jednak wiedzieć, że ludzie w tym czasie powstają już raczej w laboratoriach genetyków, jako wynik doskonałej selekcji. Vincent rzecze tak: „Kiedyś mówiono, że dziecko poczęte z miłości ma większe szanse na szczęście . To już nieaktualne. Nigdy nie zrozumiem, co opętało matkę, która zaufała Bogu, a nie genetykom”.

Tuż po urodzeniu się Vincenta lekarz zrobił malutkie ukłucie w jego paluszku. Kropelka krwi zdradziła wszystko: schorzenia neurologiczne – 60% prawdopodobieństwa, choroba serca – 99%. Prognozowana długość życia – 30 lat. I w ten sposób Vincent został zepchnięty do kasty podludzi dyskryminowanych przez naukę. Nie mógł zostać kosmonautą. Wszędzie słyszał, że do Gattaki (to tam przygotowywano loty) może dostać się jedynie jako sprzątacz toalet.

15 lat temu to wszystko mogło wydawać się nieprawdopodobne, jednak dziś staje się słuszne i pożądane przez wielu ludzi. Eugeniczne eksperymenty, nazywane dla niepoznaki badaniami genetycznymi, są na porządku dziennym. Tworzenie superczłowieka, uczynienie raju na ziemi, kusi decydentów tego świata. Tylko że raj budowany na ziemi zawsze oznacza piekło dla tej części ludzkości, która do tego raju dla Übermenschów nie ma szans się dostać.


Inny film, brytyjski, zrealizowany całkiem niedawno, bo w 2010 roku: „Never let me go” (polski tytuł: „Nie opuszczaj mnie”). Akcja rozpoczyna się w latach 60. XX wieku. Oto widzimy pewną szkołę pełną dzieci. Klasyka: mundurki, kindersztuba. Dziwi tylko, że uczniowie nie mają nazwisk, tylko ich pierwsze litery; np. Kathy H. Dopiero po pewnym czasie dowiadujemy się, że dzieci nie mają rodziców – zostały sklonowane. Są „donatorami”, dawcami narządów. W wieku dorosłym czekają ich dwie, trzy „donacje”, w zależności od stanu zdrowia”, po czym „spełniają się”. Nie, właśnie nie umierają. To by było zbyt smutne dla nich i dla społeczeństwa. Celem życia „donatorów” jest „spełnienie”. Doktorowie Frakensteinowie, aby społeczeństwo gładko przełknęło ich chore praktyki, wymyślają nowomowę, piękne nazwy dla potwornych czynów.

Niewiele czasu potrzeba, aby ta wizja się ziściła. Już dziś rodzice mający chore dziecko mogą począć in vitro kolejne, z tak dobranymi cechami, aby było dobrym dawcą narządów dla swojego rodzeństwa.
Gattaca z pierwszego wymienionego przeze mnie filmu była szokiem przyszłości. Dziś doznajemy szoku teraźniejszości. Żyjemy w świecie doktorów Frankensteinów - in vitro, manipulacje genetyczne, eutanazja jawna i ukryta, rozmaite zboczenia, eugenika, zabójstwa nienarodzonych dzieci. Tylko patrzeć, jak pedofilia przestanie być przestępstwem. Słychać głosy, że dzieci też mają prawo do satysfakcji seksualnej.

Teraz będziemy zmuszani do poddawania się szczepieniom. Niestety, nie mam zaufania. Nie wierzę, że to dla mojego dobra. Jestem przekonana, że wręcz przeciwnie. Że to nieprawdopodobne? Najmakabryczniejsze pomysły Frankensteinów tego świata wydawały się kiedyś zbyt nieprawdopodobne, aby mogły być zrealizowane. A jednak je zrealizowano. Poczynając od krwawych zbrodni na ciele (rozmaite rzezie, eksterminacje grup narodowościowych) po gwałty na duszy i psychice, takie jak oddawanie dzieci do adopcji homoseksualistom, indoktrynacja seksualna w szkołach i mediach, otwarta walka z Kościołem.  Miliony istnień ludzkich poczętych in vitro wylano do zlewu. Tysiące czekają w wielkich termosach na decyzje wszechmogących parlamentów: do zlewu czy do ewentualnej adopcji. To wszystko kilkadziesiąt lat temu było naprawdę nie do pomyślenia.

Wracając do szczepionek, tak skwapliwie przegłosowanych nawet przez tych naszych prawicowych posłów. Czemu będą służyły? Podobno do zwalczania złowrogich chorób. Mieliśmy niedawno do czynienia z pandemiami, które okazały się w końcu wydumane. Za to dzięki nim parę koncernów nabiło sobie kabzy.
Od dawna też wiadomo, że ludzi jest "za dużo". Tak się składa, że za dużo jest biednych i nieinteligentnych - a zdaniem współczesnego świata ich życie nie może być wiele warte. Niestety, ludzie bez Boga są zdolni do wszystkiego. I nie ma znaczenia, w jakim ustroju: czy w komunizmie, czy w najbardziej „demokratycznej demokracji”.
AlicjaS

http://solidarni2010.pl/n,3684,13,szok-terazniejszosci.html

Autor: au