Syndykat widma głosu
Treść
Próbując zrekonstruować, kto i kiedy dokonał identyfikacji głosu gen. Błasika, rozmawiamy z kolejną osobą, która zajmowała się odczytem rekordera głosowego w Moskwie. Tę samą ścieżkę, a raczej drogę przez mękę, przemierzamy z Waldemarem Targalskim - próbując dowiedzieć się szczegółów. To on razem z ppłk. Sławomirem Michalakiem odsłuchiwał nagranie CVR w MAK w pierwszych dniach po katastrofie.
- Ja osobiście nie rozpoznałem głosu generała Błasika. Natomiast on został rozpoznany - mówi Targalski. Przez kogo? - Nie mogę pani tego powiedzieć - tłumaczy. I dodaje - podobnie jak Benedict - że w rozpoznaniu głosów z rejestratora pokładowego brało udział "wiele osób". Czy głos generała Błasika rozpoznał ktoś z wojskowych? - Również nie będę mówił ani zaprzeczał. Ani tak, ani nie. Natomiast fakt miał miejsce, został potwierdzony. Ta osoba, która to zrobiła, z całą pewnością stwierdzała, że tak. Kontekst sytuacyjny odgrywał tu bardzo ważną rolę - twierdzi Targalski. Kto tego kontekstu dowodził? - Cała komisja również. Głos został rozpoznany. Całość jest pracą ekspercką. Więcej pani nie powiem, bo nie mogę tego powiedzieć - tłumaczy się nasz rozmówca.
Kto wysłał do Moskwy audiopróbki? Dopytywane o to Dowództwo Sił Powietrznych kieruje nas do prokuratury wojskowej. Ta jednak zaprzecza, by próbki do Rosji wysyłała.
Śledczy nie wykluczają jednak, że w związku z realizacją rosyjskiego wniosku o pomoc prawną do Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej zostaną przesłane próbki głosu wszystkich osób poddanych badaniu, w tym także gen. Andrzeja Błasika. Razem z całą opinią fonoskopijną, którą Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie uzyskała z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna w Krakowie.
Z informacji, do których dotarł "Nasz Dziennik", wynika, że rozpoznania głosu dowódcy Sił Powietrznych dokonali wojskowi, którzy przylecieli do Moskwy w pierwszej grupie eksperckiej. Podpułkownik Michalak pytany, czy zaprzecza, że dokonał rozpoznania głosu generała Błasika, odpowiada: "Żadnych komentarzy". I odsyła nas do Ministerstwa Obrony Narodowej.
- Nie sądzę, by Michalak samodzielnie "odważył się" dokonać identyfikacji głosu Andrzeja Błasika - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" jeden z wysokich rangą oficerów Sił Powietrznych. Czy mógł go ośmielić ówczesny minister obrony narodowej? Bogdan Klich był w MAK w kwietniu. Ślad tej wizyty z informacją, że miał okazję zapoznać się z odczytami, pozostał na stronie internetowej komitetu gen. Tatiany Anodiny. Na pogrzebie generała Błasika - 28 kwietnia - Klich zapewniał wdowę, że będzie bronił jego dobrego imienia. To dziwna fraza, zważywszy, że nikt wówczas publicznie nie podnosił wątku domniemanej obecności dowódcy Sił Powietrznych w kokpicie. Słowa te nabierają jednak innego znaczenia, jeśli uwzględnimy informację, że 24 kwietnia Klich wrócił z Moskwy, dysponując już wiedzą o atrybucji głosu Błasika.
Nie ma wątpliwości, że swój udział w rozpoznaniu miał też ppłk Sławomir Michalak, inżynier, kierownik Zakładu Awioniki Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, w latach 1978-1984 stypendysta sowieckiego Instytutu Inżynierów Lotnictwa Cywilnego w Rydze, do którego trafił wprost z Politechniki Warszawskiej. Po powrocie z Rygi wstąpił do wojska - raczej nietypowa ścieżka kariery. Michalak przyjechał do Smoleńska razem z premierem Donaldem Tuskiem. Stamtąd, z Targalskim i prokuratorem płk. Zbigniewem Rzepą, poleciał do Moskwy. Edmund Klich, polski akredytowany przy MAK (wtedy formalnie jeszcze nim nie był), wyznaczył tej ekipie zadanie: deszyfracja czarnych skrzynek. Michalak biegle posługuje się językiem rosyjskim, certyfikat rosyjkojęzycznej frazeologii lotniczej wisi na ścianie jego gabinetu w Instytucie Technicznym Wojsk Lotniczych w Warszawie. Uczestniczył też w badaniach przyrządów w Instytucie Lotnictwa Rosyjskiego ministerstwa obrony w Lubiercach pod Moskwą, któremu MAK zlecił wykonanie ekspertyzy m.in. wysokościomierzy. Michalak był tam z ppłk. Januszem Niczyjem i ppłk. Dariuszem Majewskim.
Nie tak dawno Edmund Klich mówił, że o rozpoznaniu głosu gen. Błasika dowiedział się w siedzibie MAK podczas przerwy na papierosa, jaką zrobili sobie odsłuchujący nagrań - Michalak pali nałogowo (Targalski jakiś czas temu rzucił palenie).
- Na tę chwilę nie widzę u siebie żadnych błędów - kwituje Benedict. - Nie popełnia błędów ten, który nic nie robi. Jeśli chodzi o jakąkolwiek weryfikację, może to zrobić ktoś inny, bardzo proszę, nie widzę żadnego problemu - dodaje Targalski. - Jeśli chodzi o czas wykonywania pewnych rzeczy, to zawsze po czasie z reguły dochodzi się do wniosków, że teraz można byłoby to zrobić trochę inaczej - dodaje. Co to znaczy? Na to pytanie ekspert nie odpowiedział.
Będą pozwy?
Co o strategii uników ze strony członków komisji Millera mają do powiedzenia prawnicy? W ich ocenie, ta kwestia nie powinna być utajniana przed opinią publiczną. - Żadne argumenty za tym nie przemawiają, że odmawia się udzielenia odpowiedzi - ocenia mec. Marcin Madej. - To jest z ich strony wykręt. Członkowie komisji zostali oddelegowani przez państwo polskie. To nie jest ich prywatna sprawa. Eksperci pełnili misję publiczną. Nie wystarczy powiedzieć, że nie będzie się mówić, bo nie - tłumaczy mec. Madej. - Zaistniały nowe, poważne okoliczności, ktoś z członków powinien zostać upoważniony do udzielania informacji. Przecież jakieś dokumenty gdzieś są, jakiś protokół z dokonanych czynności. Ich też zobowiązywała zasada pisemności, musi być gdzieś jakieś zestawienie tych czynności w formie pisemnej. To była specyficzna komisja, jednym z wątków była rzekoma presja ze strony gen. Błasika. Dziwne, że najpierw teza ta błyskawicznie przedostała się do opinii publicznej, a teraz wszyscy próbują nabrać wody w usta - mówi Madej.
Czy są oświadczenia członków KBWLLP co do identyfikacji głosu Błasika? Zadaliśmy to pytanie Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, powołując się przy tym na ustawę o dostępie do informacji publicznej. Otrzymaliśmy jedynie odpowiedź, że rzecznik MSW nie jest właściwą osobą do udzielenia odpowiedzi. Bez żadnej informacji, do jakiego organu właściwego pytanie to mamy kierować. Dopytywana o tę kwestię oraz o listę ekspertów oddelegowanych do Federacji Rosyjskiej Agata Kaczyńska, sekretarz KBWLLP, również odpowiedzi nie udziela. - To nie jest zakres upubliczniony - mówi i odsyła do płk. Mirosława Grochowskiego jako szefa Inspektoratu Ministerstwa Obrony Narodowej ds. Bezpieczeństwa Lotów. Ale pułkownik Grochowski przestał odbierać telefony od dziennikarzy.
- Na miejscu pani Ewy podałbym pana Millera do sądu i zażądał dowodów. Przecież ktoś jakieś dowody ma. Nie może być tak, że ktoś kogoś pomówi, a potem się wycofuje. Ktoś to zrobił, samo się nie wzięło - uważają wojskowi, z którymi rozmawiał "Nasz Dziennik". Zdaniem mec. Madeja, należałoby się zastanawiać, czy nie doszło do naruszenia dóbr osobistych generała Błasika. - Uważam, że są podstawy do złożenia takiego pozwu. Pani Ewa Błasik miałaby legitymację prawną, by pozwać konkretną osobę o to, że dobre imię jej męża zostało jednak zszargane - mówi mecenas. W postępowaniu cywilnym trzeba jednak wiedzieć, kto za co odpowiada. Trudno byłoby natomiast oskarżyć całą komisję. Zdaniem prawników, zasadny byłby pozew o ochronę dóbr osobistych przeciwko płk. Edmundowi Klichowi, który jako pierwszy publicznie zaserwował tezę o obecności gen. Błasika w kokpicie. W ocenie Rafała Rogalskiego, pełnomocnika części rodzin smoleńskich, można byłoby też rozważyć postępowanie karne. W myśl art. 231 kodeksu karnego funkcjonariusz publiczny, który przekroczył swoje uprawnienie lub nie dopełnił swoich obowiązków, działał tym samym na szkodę interesu publicznego lub prywatnego i podlega karze 3 lat pozbawienia wolności.
Anna Ambroziak
Pod stenogramami Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego podpisali się: ze strony rosyjskiej - dwaj przedstawiciele MAK i rosyjski tłumacz, ze strony polskiej - ppłk dr inż. Sławomir Michalak oraz ppłk rez. mgr inż. Waldemar Targalski. Do Moskwy w celu identyfikacji głosów załogi Tu-154M został też wezwany dowódca eskadry 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego ppłk Bartosz Stroiński. Tylko Targalski i Stroiński zaprzeczają, że rozpoznali głos gen. Błasika. Michalak stwierdził "Odmawiam komentarza".
Nasz Dziennik Wtorek, 31 stycznia 2012, Nr 25 (4260)
Autor: au