Rostowski tnie
Treść
Artur Kowalski
Szereg rozwiązań uwzględnionych w projekcie już weszło w życie od 1 stycznia. Podwyżka akcyzy na olej napędowy czy podwyżka - od lutego - składki rentowej płaconej przez przedsiębiorców. Podstawowym celem tegorocznego budżetu jest spełnienie oczekiwań Komisji Europejskiej i redukcja deficytu sektora finansów publicznych poniżej 3 proc. produktu krajowego brutto.
Tematu drenowania kieszeni Polaków przez rząd Donalda Tuska - w wyniku realizacji przygotowywanej na ten rok ustawy budżetowej i ustaw okołobudżetowych - minister finansów Jacek Rostowski, jak i politycy Platformy Obywatelskiej starali się unikać. Mogliśmy natomiast usłyszeć, że ustawa budżetowa zapewnia "ochronę najuboższych i najsłabszych". Jednym z dowodów na taką politykę ma być 71 zł miesięcznie dla emerytów i rencistów, które rząd postanowił przyznać tym świadczeniobiorcom wskutek uchwalenia waloryzacji kwotowej emerytur i rent. Choć premier Donald Tusk obiecał w exposé, że waloryzacja kwotowa będzie przeprowadzana przez kolejne cztery lata - przez całą kadencję, rząd już przyjął, że będzie ona tylko jednorazowa. Wątpliwości co do konstytucyjności waloryzacji kwotowej sprawiły nawet, iż prezydent Bronisław Komorowski zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie problemu. Ryszard Zbrzyzny (SLD) wytknął podczas sejmowej debaty, że rząd na waloryzacji kwotowej zaoszczędzi miliard złotych. Zaznaczył, iż gdyby pomiędzy emerytów i rencistów podzielono środki, które musiałyby zostać wypłacone na waloryzację świadczeń na dotychczasowych zasadach, to powinni oni dostać więcej niż 71 złotych.
Na główny temat debaty ponownie - jak to się dzieje przy każdej debacie budżetowej czy innej dotyczącej sytuacji gospodarczej - wysunęły się rządy Prawa i Sprawiedliwości. Minister finansów Jacek Rostowski znowu przypomniał sobie, iż Prawo i Sprawiedliwość, gdy rządziło przed siedmioma laty, coś zrobiło albo czegoś nie zrobiło. Wykpiwał również polityków PiS, że nawołują do naśladowania Węgrów, gdyż na Węgrzech "jest gorzej niż w Polsce". Rostowski zaznaczył, iż od 2008 r. mamy do czynienia z największym od lat 30. kryzysem gospodarczym w świecie, jednakże polska gospodarka rozwijała się najszybciej w całej Unii Europejskiej, zyskała 15,4 proc., a w tym czasie przeciętnie gospodarka Unii skurczyła się o 0,4 procent. Sięganie przez ministra finansów przy okazji każdej debaty gospodarczej do sprawowanych przed laty rządów Prawa i Sprawiedliwości niechybnie musi świadczyć o tym, iż ma on jakiś kompleks rządów PiS. Być może nie do zniesienia jest świadomość, że w przeciwieństwie do rządów Prawa i Sprawiedliwości - które podatki i koszty pracy obniżało - rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego praktycznie żadnego roku nie mógłby przetrwać, gdyby nie sfinansował swoich rządów przez podniesienie jakiegoś podatku czy składki. W ubiegłym roku rząd zdecydował się przejąć część środków, które wpływały do otwartych funduszy emerytalnych. Do przejęcia przez rząd pozostały jednak kolejne miliardy złotych trafiające do OFE, które mogłyby od razu zostać wykorzystane do zasypania dziury w państwowej kasie. Minister Rostowski zdawał się wczoraj sondować przyzwolenie na dalsze sięgnięcie po środki oddane na emerytury. Nie wykluczył, iż podczas "przeglądu funkcjonowania systemu OFE" zostanie wprowadzone rozwiązanie, aby składka do funduszy emerytalnych odprowadzana była "od młodszych pokoleń".
Gdy w exposé premier Donald Tusk zapowiedział, że od lipca policjanci i żołnierze otrzymają po 300 złotych podwyżki, zaprotestowały inne służby mundurowe. Postulaty o objęcie ich podwyżką wspierała także opozycja. Platforma Obywatelska długo odrzucała takie pomysły zgłaszane również przez Prawo i Sprawiedliwość. PO i PSL wczoraj opowiedziały się jednak za poprawką do budżetu w sprawie podwyżek dla mundurówki. Krystyna Skowrońska (PO) poinformowała, że Platforma poprze zwiększenie środków dla Biura Ochrony Rządu, Służby Więziennej, Państwowej Straży Pożarnej i Straży Granicznej na podwyżki wynagrodzeń. Na ten cel proponowane jest przesunięcie z rezerwy celowej 76 milionów złotych. Jarosław Zieliński z Prawa i Sprawiedliwości, które złożyło podobną poprawkę, koszty podniesienia wynagrodzeń dla pozostałych służb mundurowych wyliczał na 153,5 miliona złotych. To mogłoby oznaczać, że funkcjonariusze BOR, Służby Więziennej, straży pożarnej i Straży Granicznej otrzymaliby niższe podwyżki niż policjanci i żołnierze. Krytycznie projekt budżetu oceniła opozycja, zgłaszając przy tym do ustawy budżetowej bardzo dużo poprawek. Na ich przyjęcie praktycznie nie ma szans, a ich rolą stanie się przede wszystkim zwrócenie uwagi na problemy, których dotyczą. W wielu kwestiach poprawki poszczególnych klubów pokrywają się ze sobą.
- Budżet jest, proszę państwa, nierealny i doskonale o tym państwo wiedzą. Nawet posłowie PO robią w tej chwili dobrą minę do złej gry, bo cóż mają powiedzieć? - mówiła w Sejmie wiceprezes PiS Beata Szydło. Wytknęła, że najpierw rząd Donalda Tuska znacznie zadłużył Polskę, a teraz bez oglądania się na koszty przystępuje do spłacania długów. - Pewnie przyjęliście strategię, że za cztery lata to już nie będzie wasz problem. Jednak ciągle będzie to problem Polaków - dodała Szydło.
Prawo i Sprawiedliwość opowiedziało się za poprawkami dotyczącymi m.in. zwiększenia zwrotu akcyzy na paliwo rolnicze - rząd zdecydował bowiem podwyższyć kwotę zwrotu, ale jednocześnie w większym stopniu podniósł akcyzę na to paliwo. Podniesiona ma być też subwencja oświatowa dla samorządów. Rząd akcentuje, że po raz kolejny daje nauczycielom podwyżki, jednakże faktycznie muszą je wypłacać samorządy. Wielu posłów opozycji zwracało uwagę, iż wzrost subwencji oświatowej nie jest adekwatny do obciążeń, jakie niesie ze sobą zobowiązanie do podniesienia nauczycielom wynagrodzeń. To przede wszystkim na niską - w stosunku do potrzeb - subwencję wskazywali posłowie jako na powód coraz powszechniejszego zjawiska zamykania szkół, do czego dochodzi szczególnie w mniejszych ośrodkach. - Polskie dzieci będą się edukować na ulicy lub pasąc trzódkę w polu, a nie w szkole - mówił Andrzej Romanek (Solidarna Polska), krytykując politykę oświatową rządu.
Między innymi także Prawo i Sprawiedliwość proponuje poprawkę zmierzającą do zwiększenia rezerwy na waloryzację świadczeń rodzinnych. Ryszard Zbrzyzny (SLD), mówiąc o potrzebie waloryzacji progów umożliwiających dostęp do tych świadczeń, stwierdził, iż ostatni raz przeprowadzono ją bardzo dawno - gdy jeszcze u steru rządów była jego partia.
Projekt budżetu zakłada deficyt budżetowy w wysokości 35 mld zł przy wydatkach 328,7 mld zł i dochodach 293,7 miliarda złotych. Po raz kolejny w budżecie zamrożono podwyżkę płac w sferze budżetowej. Na koniec roku stopa bezrobocia ma wzrosnąć do 12,3 procent.
Projekt ma także spełniać oczekiwania Komisji Europejskiej co do obniżenia deficytu sektora finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB. Jacek Rostowski poinformował, że w minionym roku deficyt ten wyniósł 5,6 proc. PKB, a w budżecie na rok obecny zakłada się jego redukcję do 2,97 procent. Komisja Europejska wyliczyła niedawno, że ten deficyt wyniesie trochę powyżej 3 proc., jednakże wyraziła zadowolenie ze starań rządu Tuska w tym względzie.
Nasz Dziennik Czwartek, 26 stycznia 2012, Nr 21 (4256)
Autor: au