Przybył pogrąża Parulskiego
Treść
Prokurator Mikołaj Przybył, który próbował targnąć się na życie, twierdzi, że konsultował fragment swego oświadczenia z gen. Krzysztofem Parulskim. Prokuratura prezentowała inny pogląd w tym względzie.
W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Przybył przyznaje, że nie była to próba samobójcza w afekcie. Prokurator relacjonuje, jak zaplanował całe wydarzenie: jak to wpadł na pomysł zwołania konferencji, przygotowania oświadczenia i oddania strzału wpadł dzień wcześniej, tj. w niedzielę, na siłowni. - Po tym, jak wycofał się biegły, który w prywatnej opinii twierdził, że w sprawach billingów dziennikarzy mamy rację, ale nie chciał tego powiedzieć publicznie - mówi Przybył. I przyznaje, że nie spał całą noc, przygotował prywatny pistolet, kaliber 9 mm, z pociskami parabellum. W poniedziałek rano włożył mundur, pożegnał żonę, odwiózł syna do szkoły i poszedł do pracy. Ocenia, że postrzał był najlepszym sposobem, by opinia publiczna usłyszała, iż trzeba bronić prokuratury wojskowej, która rozpracowała afery w polskim wojsku. Ale, co najważniejsze, prokurator Przybył przyznaje, że konsultował z szefem Naczelnej Prokuratury Wojskowej fragment oświadczenia dotyczący kontaktów prokuratora Marka Pasionka z "obcym wywiadem", oraz że zapowiadał Parulskiemu, iż jego komunikat dla mediów "będzie mocny". - A jak mocny, dowiedział się w poniedziałek, na godzinę przed konferencją - mówi Przybył. Przyznaje przy tym, że Parulski chciał, by prokurator odwołał dziennikarzy. - Mówił: Nie będę szedł na wojnę z Seremetem. Powiedziałem, że nie odwołam, bo dziennikarze już się schodzą - stwierdza Przybył. Prokurator już następnego dnia po oddaniu strzału informował, że chciał popełnić samobójstwo oraz że jego czyn miał związek z obroną podwładnych bezpodstawnie oskarżanych o łamanie prawa oraz z obroną istnienia prokuratury wojskowej. Po dramatycznym wystąpieniu Przybyła mocne słowa krytykujące działania Andrzeja Seremeta, prokuratora generalnego, padły z ust gen. Krzysztofa Parulskiego, który stwierdził, że zgadza się ze wszystkimi tezami Przybyła. Po spotkaniu Seremeta z prezydentem, kiedy spekulowano, że nie można wykluczyć, iż może zostać sformułowany wniosek o odwołanie Parulskiego, ten zaczął wycofywać swoje poparcie dla Przybyła i uznał wprost, że tuż przed rozpoczęciem konferencji zabraniał podwładnemu medialnych wystąpień. Prokuratura wojskowa potwierdzała też, że gen. Krzysztof Parulski nie uzgadniał z płk. Mikołajem Przybyłem treści wygłoszonego przez niego oświadczenia. - Wszystko to wskazuje na jakąś wielką mistyfikację. Raz Przybył mówi, że chce uratować Parulskiego, ten najpierw broni swego podwładnego, a potem się wycofuje. Jakaś dziwna gra - komentuje Andrzej Dera (SP). - Trudno jest dziś komentować wypowiedź pana prokuratora Przybyła co do konsultacji oświadczenia z Parulskim, gdyż nie wiemy, jaki jest stan psychiczny pana płk. Przybyła, który dziś przebywa w szpitalu psychiatrycznym w Bydgoszczy. Niewątpliwie jednak wszelkie insynuacje prokuratora Przybyła na temat osoby pana prokuratora Pasionka są całkowicie nieuzasadnione. Tak samo jak postępowanie Parulskiego wobec prokuratora Pasionka. Niewątpliwie też takie wypowiedzi płk. Przybyła są wodą na młyn dla "GW", która nie ustaje w krytykowaniu Pasionka - mówi Bogdan Święczkowski, były szef ABW i prokurator krajowy w stanie spoczynku.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik Poniedziałek, 16 stycznia 2012, Nr 12 (4247)
Autor: au