Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Przerwa refundacyjna w aptece

Treść

Na konieczność zmiany ustawy refundacyjnej farmaceuci chcą zwrócić uwagę zamykaniem aptek na godzinę. Naczelna Rada Aptekarska zaapelowała do farmaceutów, aby zamknęli apteki od godz. 13.00 do 14.00 - leki byłyby wtedy wydawane jedynie w zagrażających życiu, nagłych przypadkach. Jutro uchwaloną w piątek przez Sejm ustawą refundacyjną zajmie się senacka Komisja Zdrowia, a w czwartek Senat na plenarnym posiedzeniu.

Aptekarze domagają się realizacji przez rząd tego, co już z ministrem zdrowia Bartoszem Arłukowiczem uzgodnili - zniesienia kar dla farmaceutów, którzy realizują niewłaściwie wypisane recepty. W uchwalonej przez Sejm ustawie spełniony został analogiczny postulat środowiska lekarzy. Po negocjacjach ze środowiskiem lekarzy, farmaceutów i pacjentów zapis o karaniu aptekarzy znalazł się w projekcie nowelizacji ustawy refundacyjnej zaprezentowanej przez resort zdrowia. Arłukowicz nie był chyba jednak odpowiednio umocowany do podejmowania decyzji, gdyż zapis pojawił się ponownie po obradach Rady Ministrów, która projekt w miniony wtorek przyjmowała.
Do tej pory nie znalazł się nikt odpowiedzialny, ze strony rządzącej koalicji, kto odważyłby się przyznać do forsowania złamania porozumienia ze stroną społeczną. Po uchwaleniu ustawy refundacyjnej w piątek środowisko aptekarskie liczy, że jeszcze uda się zmienić jej zapisy podczas senackich prac nad nią. Jutro projektowi przyjrzy się senacka Komisja Zdrowia, a w czwartek nad ewentualnymi poprawkami do ustawy zagłosuje Senat.
Naczelna Rada Aptekarska zwróciła się do farmaceutów, aby ci w ramach protestu zamknęli apteki w godzinach 13.00-14.00 każdego dnia. W tym czasie miałyby być sprzedawane leki jedynie w nagłych, zagrażających życiu przypadkach. Aptekarze mają również protestować rygorystycznym sprawdzaniem poprawności wystawionej przez lekarza i przyniesionej przez pacjenta do apteki recepty. Leki refundowane mają być wydawane jedynie wtedy, jeśli recepta spełnia wszystkie wymogi przepisów, czyli kiedy jest wystawiona zgodnie z prawem. Oznacza to, że leki refundowane nie będą sprzedawane np. na recepty z pieczątką "Refundacja do decyzji NFZ". Oprócz usunięcia z ustawy zapisu o karaniu aptekarzy za błędy na receptach, które nie są zawinione przez farmaceutów, Naczelna Rada Aptekarska domaga się również rzeczywistej abolicji dla aptek w związku z wydawaniem leków na wadliwe recepty wystawione podczas protestu lekarzy, po 1 stycznia br. oraz wprowadzenia możliwości uzyskania przez pacjentów tańszego odpowiednika leku niż przepisany na recepcie.
Starania aptekarzy o wykreślenie przepisu o karaniu farmaceutów wsparł wczoraj przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel. - Kary te nie mają nic wspólnego z odpowiedzialnością za wydawanie publicznych pieniędzy, ale są sposobem zastraszania aptekarzy - oświadczył. OZZL pozytywnie ocenił natomiast zniesienie ustawowego zapisu o karaniu lekarzy. - Nie oznacza ona jednak - wbrew niektórym opiniom - że lekarze nie odpowiadają już za błędnie wypisane recepty! Skreślone zostały bowiem przepisy, które - w powszechnej ocenie prawników - były niekonstytucyjne, bo przewidywały pozasądową procedurę karania lekarzy - arbitralną decyzją kontrolera NFZ, za błędy niezawinione przez lekarza lub w sytuacjach tak nieprecyzyjnie określonych, że żaden lekarz nie uniknąłby kary, nawet przy zachowaniu wszelkiej staranności (...) Lekarze nadal odpowiadają - osobiście - za złe wypisanie recepty na normalnych zasadach, z zachowaniem drogi sądowej, jak przedstawiciele innych zawodów za swoje błędy - czytamy w oświadczeniu OZZL.
Szef OZZL zaznaczył jednak, iż o ile zapisy dotyczące karania lekarzy zostały z ustawy wykreślone, to są one stosowane wobec świadczeniobiorców - przychodni, szpitali i zakładów opieki zdrowotnej "w wyniku umowy, jaką narzuca świadczeniodawcom Narodowy Fundusz Zdrowia, wykorzystując swoją monopolistyczną pozycję" - stwierdził Bukiel. OZZL zapowiedział, iż będzie zabiegał o to, aby tego typu zapisy zniknęły z umów.

PiS postuluje nowelizację
Kolejnej nowelizacji ustawy refundacyjnej chce Prawo i Sprawiedliwość. Złożenie projektu nowelizacji zapowiedział po uchwaleniu przez Sejm ustawy prezes PiS Jarosław Kaczyński. Prawo i Sprawiedliwość chce, aby podobnie jak uczyniono to w przypadku lekarzy - zniesiono ustawową karę za wypisanie recepty na lek refundowany osobie nieuprawnionej, znieść przepis o karaniu aptekarzy za realizację przez nich takiej recepty. - Bo niby dlaczego lekarz ma nie być karany za to, że nie jest w stanie ustalić, czy ktoś objęty jest ubezpieczeniem czy nie, a aptekarz już za to ukarany być może. Wydaje mi się, że taką normalną przyzwoitością jest, żeby traktować za rzeczy niezawinione obydwie grupy zawodowe tak samo. My nie mówimy o tym, żeby nie stosować sankcji, jak ktoś świadomie narusza ustawę i tego te przepisy nie dotyczą - tłumaczył przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia Bolesław Piecha (PiS).
Rząd nie doprowadził bowiem do stworzenia systemu, w którym lekarz bądź farmaceuta mogliby z pewnością sprawdzić, czy pacjent jest ubezpieczony - a więc czy ma prawo do refundowanego leku. Odpowiedzialność za decyzję o wydaniu leku osobie uprawnionej rząd zrzucił na lekarzy i aptekarzy. Aptekarzowi, który sprzeda lek refundowany osobie nieuprawnionej, grozi kara finansowa - zwrot kwoty refundacji wraz z odsetkami. W pierwotnym projekcie ustawy rząd nie dawał aptekarzom nawet prawa do odwołania się od decyzji kontrolera Narodowego Funduszu Zdrowia. Po protestach etap odwołania się już jednak uwzględniono. PiS postuluje także m.in. wprowadzenie bezterminowej abolicji dla farmaceutów (analogicznie jak w przypadku lekarzy) za sprzedaż leku refundowanego na receptę wystawioną z uchybieniami. Według Piechy, należy też doprecyzować przepisy dotyczące zapisu ustawy refundacyjnej zabraniające przyjmowania np. przez szpitale darowizn chociażby w postaci sprzętu medycznego. Ministerstwo Zdrowia podało wczoraj w komunikacie zatytułowanym "W sprawie WOŚP", iż "Fundacja WOŚP nie jest przedsiębiorcą produkującym lub prowadzącym obrót produktami refundowanymi, a w myśl ustawy refundacyjnej tylko takie podmioty nie mogą dokonywać darowizn". Z komunikatu resortu można na szczęście wysnuć, że jednak nie tylko fundacji Owsiaka ministerstwo daje przyzwolenie na przekazywanie darowizn.

Artur Kowalski

Nasz Dziennik Wtorek, 17 stycznia 2012, Nr 13 (4248)

Autor: au