Powrót "uchodu"
Treść
Marcin Austyn
Zaprezentowane w lipcu 2011 r. informacje z badań rejestratorów parametrów lotu z pokładu Tu-154M nie są ostateczne. Uzyskane przez prokuraturę wojskową opinie analizuje teraz zespół biegłych.
Chodzi między innymi o wątpliwości, jakie wzbudziła zasada działania systemu automatycznego odejścia oraz tego, co jest rejestrowane w "czarnych skrzynkach". Jak ujawnili śledczy, ekspertyza miała wykazać, że rejestrator nie zapisał informacji, by system odejścia w ostatnich sekundach lotu Tu-154M był aktywny. Stwierdzono również, że rejestrator utrwala inicjację całego systemu, a samo naciśnięcie przycisku odejścia nie pozostawia na nim śladu. Tyle że po wydaniu tej opinii nawet przedstawiciel producenta polskiej skrzynki twierdził, że dysponując schematem połączeń elektrycznych, można ustalić, czy przycisk był wykorzystywany.
Prokuratura wojskowa pytana, czy śledczy jednoznacznie ustalili, czy "uchod" został aktywowany przez załogę lub czy takie badania będą prowadzone, zasugerowała tylko, że sprawa nie jest ostatecznie rozstrzygnięta. Z podobnym dystansem Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie podchodzi do ustaleń, że samolot był do końca sprawny. Wprawdzie śledczy nie mówią tego wprost, ale można się spodziewać, że i ten szczegół odczytany dotąd tylko z zapisów parametrów lotu zostanie zweryfikowany w drodze innych badań. Oczywiste i sugerowane przez pełnomocników poszkodowanych rodzin jest tu np. szczegółowe badanie wraku samolotu.
- Obydwa te zagadnienia będą przedmiotem kompleksowej opinii zespołu biegłych, powołanego przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie na podstawie postanowienia z dnia 3 sierpnia 2011 r., która wskaże okoliczności, przyczyny i przebieg katastrofy samolotu Tu-154M nr 101 z dnia 10 kwietnia 2010 roku. Opinia ta jest nadal przygotowywana - zaznaczył kpt. Marcin Maksjan z biura prasowego Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
Z dotychczas ujawnionych przez Wojskową Prokuraturę Okręgową informacji na temat ekspertyzy skrzynek parametrycznych z Tu-154M wynika, że rejestratory w dniu katastrofy nie zarejestrowały żadnych niesprawności maszyny, aż do zderzenia o godz. 8.40 i 59 sekund. Przy czym czas katastrofy został określony na godzinę 8.41 i 0,4 sekundy czasu polskiego (pod uwagę wzięto opóźnienia rejestratorów względem czasu astronomicznego). Rejestrator nie wykazał też, by system odejścia w ostatnich sekundach lotu był aktywny. Dodatkowo ustalono, że rejestrator zapisuje inicjację całego systemu, a nie rejestruje naciśnięcia przycisku odejścia.
Wydanie ekspertyzy zostało poprzedzone badaniami oryginalnych rejestratorów w Moskwie w czerwcu 2011 roku. - Zwłoka w wydaniu opinii przez instytucję specjalistyczną, jaką jest firma ATM, spowodowana była pojawieniem się możliwości dostępu kierownika zespołu badawczego do oryginalnego rejestratora w Moskwie i uczestniczenie w dniu 7 czerwca 2011 r. w procesowych oględzinach tego urządzenia. Zatem opinia ta uwzględnia efekty czerwcowego wyjazdu do Moskwy - tłumaczy kpt. Maksjan.
Nasz Dziennik Piątek, 24 lutego 2012, Nr 46 (4281)
Autor: au