Powrót Pasionka
Treść
Marcin Austyn
Sąd dyscyplinarny, po umorzeniu sprawy rzekomego przekazywania informacji ze śledztwa smoleńskiego, orzekł, że nie ma powodów, aby utrzymywać zawieszenie śledczego w czynnościach służbowych.
- Z urzędu, bez jakiejkolwiek interwencji z mojej strony, sąd podjął taką decyzję, uznając, że ustały przesłanki, dla których tę decyzję stosowano. Decyzji sądu na piśmie jeszcze nie otrzymałem, ale były to wszystkie motywy ustne, jakie zostały przedstawione - zaznacza prokurator Marek Pasionek w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". Jak przyznaje, dotychczasowe decyzje w śledztwie "przeciekowym" nie oznaczają jednak, że sąd dyscyplinarny nie zajmie merytorycznego stanowiska w jego sprawie.
- Sprawa musi zostać rozstrzygnięta merytorycznie. Na jakim stanie się to etapie i ile potrwa, trudno przewidzieć. Trzeba też pamiętać, że fakt uchylenia zawieszenia w czynnościach służbowych nie ma na to żadnego wpływu - podkreśla nasz rozmówca. Marek Pasionek informuje, że dotąd nie został wyznaczony termin merytorycznego posiedzenia sądu dyscyplinarnego. Choć prokurator zgadza się z tezą, że umorzenie sprawy domniemanych przecieków ze śledztwa smoleńskiego wyznacza kierunek dla oceny jego postawy, to jednak autonomicznej weryfikacji zaistniałej sytuacji dokona sąd.
Obecnie wiadomo już, że po uchyleniu zawieszenia prokurator Pasionek od poniedziałku wróci do pracy w NPW. Na razie nie wiadomo, czym będzie się zajmował. - W przyszłym tygodniu obejmę obowiązki i wówczas zostanie mi wyznaczony zakres zadań, które będę skrupulatnie wykonywał - zapewnia śledczy.
Pułkownik Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnego Prokuratora Wojskowego, podkreśla, że decyzja sądu nie oznacza umorzenia trwającego postępowania dyscyplinarnego wobec prokuratora Pasionka. Jak dodaje, prokurator Jerzy Artymiak, szef NPW, określi zakres obowiązków, jakie Pasionek będzie miał pełnić. Jednocześnie zaznacza, że nic nie wie o tym, by miał on wrócić do nadzorowania śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej.
O zawieszeniu prokuratora Marka Pasionka zadecydował w czerwcu 2011 roku ówczesny szef NPW gen. Krzysztof Parulski. Stało się to w związku z podejrzeniem ujawnienia przez niego tajemnic śledztwa w sprawie katastrofy Tu-154M. Jak podawały wtedy media, Pasionek miał zwracać się nieoficjalnie do przedstawicieli USA, agentów CIA i FBI z ambasady w Warszawie w sprawie dowodów przydatnych w śledztwie smoleńskim oraz przekazać im część materiałów z polskiego postępowania. Miał też udzielać informacji ze śledztwa dziennikarzom oraz posłom Prawa i Sprawiedliwości.
Te zarzuty nie znalazły jednak potwierdzenia i wszczęte w czerwcu 2011 roku śledztwo dotyczące "ujawnienia osobie nieuprawnionej informacji stanowiącej tajemnicę służbową" oraz "rozpowszechniania publicznie wiadomości pochodzących z postępowania przygotowawczego" dotyczącego katastrofy smoleńskiej zostało umorzone w grudniu. Obecnie prokurator Pasionek w związku z tą sprawą ma jeszcze zarzuty natury dyscyplinarnej. Postępowanie przed złożonym z prokuratorów NPW sądem dyscyplinarnym może się zakończyć oczyszczeniem z zarzutów, umorzeniem sprawy lub ukaraniem prokuratora.
Nasz Dziennik Czwartek, 1 marca 2012, Nr 51 (4286)
Autor: au