Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Patent dławi przedsiębiorców

Treść

Wprowadzenie w Polsce patentu europejskiego o jednolitym skutku zdławi polską przedsiębiorczość - alarmują naukowcy, eksperci, koła gospodarcze i Polska Izba Rzeczników Patentowych. Apelują do rządu o wycofanie się z zamiarów włączenia Polski do obszaru jednolitej ochrony patentowej.

Resort gospodarki wraz z jego szefem wicepremierem Waldemarem Pawlakiem pozostaje jednak głuchy na argumenty i po cichu szykuje biznesowi pętlę na szyję.
Jeśli Rada UE ds. konkurencyjności na trwającym właśnie posiedzeniu w Brukseli rozstrzygnie spór europejskich potęg o lokalizację siedziby Jednolitego Sądu Patentowego, sprawa wprowadzenia w niektórych krajach UE tzw. europejskiego patentu o jednolitym skutku potoczy się dalej jak po sznurku. - Trzeba się liczyć z tym, że wtedy Parlament Europejski na posiedzeniu 14 czerwca przegłosuje dwa rozporządzenia wprowadzające jednolitą ochronę patentową - przewiduje prof. Aurelia Nowicka z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, ekspert w dziedzinie ochrony patentowej.
Pakiet patentowy (dwa rozporządzenia PE i Rady UE plus umowa międzynarodowa) nie jest elementem unijnego prawa, ponieważ nie ma zgody wszystkich krajów UE na jednolitą ochronę patentową. Dlatego jest on forsowany przez najsilniejsze kraje, na czele z Niemcami, w trybie wyjątkowym tzw. wzmocnionej współpracy chętnych państw, do której akces zgłosiła także Polska. Środowiska naukowe i gospodarcze błagają rząd, aby z tej współpracy zrezygnował, ostrzegając, że jednolita ochrona patentowa zabije konkurencyjność polskiej gospodarki. Z tego właśnie powodu nie przystąpiły do tej grupy kraje silniejsze od nas jak Włochy i Hiszpania, przeciwnie - zaskarżyły do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości decyzję Rady UE uprawniającą kraje do nawiązania wzmocnionej współpracy patentowej jako niezgodną z prawem wspólnotowym. Po przegłosowaniu rozporządzeń patentowych w Parlamencie Europejskim Polska nie będzie już miała możliwości wycofać się z tzw. wzmocnionej współpracy w zakresie jednolitej ochrony patentowej. Najbliższe dwa tygodnie zdecydują zatem, czy pętla na szyi polskiego przedsiębiorcy bardziej się zaciśnie. - Pozostanie jeszcze ostatni element pakietu patentowego, jakim jest umowa międzynarodowa o utworzeniu Jednolitego Sądu Patentowego, której możemy nie ratyfikować, ponieważ jest ewidentnie sprzeczna z Konstytucją - wyjaśnia prof. Nowicka. Jednak praktyka pokazuje, że polscy politycy na czele z prezydentem nie traktują polskiej Konstytucji z taką powagą, jak traktowana jest np. konstytucja niemiecka przez tamtejsze gremia polityczne.

Beneficjentem zagraniczne korporacje
Patent europejski o jednolitym skutku tym różni się od klasycznego patentu europejskiego, że - na wniosek właściciela patentu europejskiego - będzie obowiązywać w innych krajach automatycznie, tj. bez wymogu walidacji (wdrożenia do prawa krajowego) oraz bez dostarczenia przez właściciela tłumaczenia opisu patentu na języki poszczególnych krajów. Ponadto skutki prawne, czyli zakres ochrony patentowej w wypadku jednolitego patentu, będą jednolite we wszystkich krajach, które w drodze ratyfikacji przyjmą to rozwiązanie, co często oznacza szerszy zakres ochrony niż przewidziany w prawie krajowym, w tym prawo do zapobiegania nie tylko bezpośredniemu, ale i pośredniemu wykorzystaniu wynalazków np. przez produkcję lub import jego istotnych elementów. Spory prawne na tym tle zastrzeżone zostaną do wyłącznej jurysdykcji Jednolitego Sądu Patentowego, który będzie miał siedzibę w Paryżu, Monachium lub Londynie (jeszcze nie rozstrzygnięto) i który będzie rozpatrywał sprawy w języku angielskim, niemieckim lub francuskim. Powstaną też placówki terenowe sądu w niektórych krajach, ale i one będą wiele spraw rozsądzać w obcych językach. - Skutki prawne ochrony patentowej przekładają się bezpośrednio na warunki i koszty działalności gospodarczej i konkurencyjność przedsiębiorstw - przypomina prof. Nowicka. Beneficjentem jednolitej ochrony patentowej będą kraje wysoko rozwinięte, o rozbudowanej bazie naukowo-badawczej, zgłaszające najwięcej patentów, zwłaszcza te, których językiem urzędowym jest niemiecki, angielski lub francuski, czyli języki, w których będą opisywane patenty i rozsądzane spory sądowe - wynika z listu otwartego w tej sprawie, jaki przed kilku dniami wystosowało sześciu profesorów.

Bez patentów, ale z ostrogą
Polska na europejskiej liście opatentowanych wynalazków zajmuje trzecie miejsce od końca, za nami są tylko Rumunia i Bułgaria. Na ogólną liczbę ponad 62 tysięcy patentów europejskich udzielonych w 2011 r. polskie podmioty zarejestrowały zaledwie 45 patentów, podczas gdy podmioty niemieckie uzyskały ich 13,5 tys., podobnie amerykańskie - 13,3 tys. (kraje spoza UE mogą chronić europejskim patentem swoje produkty). Mimo to Polska, wbrew swoim żywotnym gospodarczym interesom, aktywnie włączyła się do grupy państw UE, które podjęły tzw. wzmocnioną współpracę na rzecz jednolitej ochrony patentowej na swoich terytoriach. Na taki krok nie zdecydowały się znacznie bardziej innowacyjne niż my Włochy, które zarejestrowały w ubiegłym roku 2,2 tys. patentów europejskich, oraz Hiszpania z 381 patentami. Przeciwnie, oba kraje aktywnie walczą z nowymi próbami regulacji, dowodząc, że są one sprzeczne z traktatami UE i równie niebezpieczne dla rozwoju gospodarczego jak ACTA. Jaki skutek dla Polski przyniesie wzmocniona współpraca patentowa? Przede wszystkim ten, że spętamy innowacyjność własnych przedsiębiorców, zmuszając ich do honorowania nie tylko za granicą, ale i na terenie własnego kraju gigantycznej liczby zagranicznych patentów i zakupu licencji na najprostsze nawet rozwiązania.
- O ile na końcu 2011 r. w Polsce obowiązywało 35 tys. 612 patentów krajowych i europejskich, to po wprowadzeniu europejskiego patentu o jednolitym skutku liczba ta zwiększy się w ciągu dwóch dekad do 1,2 mln, zakładając wzrost ich liczby o 60 tys. rocznie oraz uwzględniając efekt kumulacji wynikający z 20-letniej ochrony patentowej - wylicza prof. Nowicka. - Nastąpi radykalny wzrost liczby prawnie chronionych monopoli - podkreśla.

Jak jest dzisiaj
Przezorny przedsiębiorca, zanim wdroży nową technologię, rozpocznie produkcję czy też sprowadzi towar zza granicy - powinien sprawdzić tzw. czystość patentową planowanego przedsięwzięcia. Jeśli tego zaniecha, może narazić się na zarzut naruszenia cudzej własności intelektualnej, kosztowny proces sądowy i wysokie kary. W obecnym systemie urzędowy spis patentów wraz z opisami poszczególnych wynalazków jest dostępny w języku polskim w polskim Urzędzie Patentowym. Oprócz patentów krajowych urząd dysponuje również spisem patentów europejskich udzielanych przez Europejski Urząd Patentowy w Monachium na podstawie Konwencji międzynarodowej o udzielaniu patentów europejskich z 1973 roku. Patenty europejskie wywołują skutki prawne w Polsce po walidacji (potwierdzeniu) przez organy krajowe, przy czym uprawniony podmiot na podstawie patentu musi dostarczyć do Urzędu Patentowego tłumaczenie opisu patentu na język polski. Zakres ochrony na podstawie patentu europejskiego wynika z polskiego prawa wewnętrznego, a spory na tym tle rozstrzygane są przez polskie sądy. W konwencji uczestniczy 38 krajów świata, w tym wszystkie państwa UE, a także Turcja, Norwegia, Szwajcaria, Albania i inne. Polska przystąpiła do konwencji w 2004 roku. Dostępność informacji o patentach krajowych i europejskich w rodzimym języku oraz jurysdykcja krajowa w sprawach spornych zapewnia polskim przedsiębiorcom podstawy bezpieczeństwa prawnego.

Jak będzie
- Dla polskich przedsiębiorców rozwiązania wprowadzone europejskim patentem o jednolitym skutku są skrajnie, podkreślam - skrajnie niekorzystne - ocenia prof. Nowicka. Przede wszystkim będą zmuszeni respektować patenty, których opis będzie dostępny wyłącznie w jednym z głównych europejskich języków. A zatem przerzucone zostaną na nich koszty tłumaczenia dokumentów patentowych, jak również ryzyko prawne wynikające z nieprecyzyjnego przekładu skomplikowanej materii technicznej, nie wspominając już o tym, że samo korzystanie przez przedsiębiorców z wiedzy zawartej w dokumentach patentowych będzie utrudnione, a dla wielu zgoła niemożliwe. Co więcej, w razie sporu polscy przedsiębiorcy, podobnie jak ich koledzy z krajów o innych językach urzędowych niż niemiecki, angielski i francuski, znajdą się w wyjątkowo niekorzystnej sytuacji, ponieważ postępowanie sądowe będzie się toczyło przed obcym sądem w obcym języku i będzie zapewne wymagało pomocy zagranicznych prawników, co niesie ze sobą dalsze poważne koszty. Słowem, nowe prawo patentowe - poprzez przyjęty system językowy - będzie dyskryminować przedsiębiorców z mniejszych krajów UE, zwłaszcza przedstawicieli małego i średniego biznesu.

Ale na tym nie koniec
- Patenty europejskie są już obecnie wykorzystywane jako narzędzie walki z konkurencją w ramach wyrafinowanych strategii sądowych, a nadanie im jednolitego skutku jeszcze tę tendencję nasili - ostrzega prof. Nowicka. - Jeśli nawet powództwa po kilku latach kosztownych procesów okażą się bezzasadne, to straty i wydatki z tego tytułu są ogromne i nieraz prowadzą do upadłości niesłusznie oskarżonego konkurenta.
W wyniku lawinowego wzrostu liczby obowiązujących patentów wzrosną także wydatki przedsiębiorców na nabywanie licencji, zarówno w sektorze prywatnym, jak i publicznym. Ogólna zaś tendencja widoczna w praktyce patentowej jest taka, iż patentuje się niemal wszystko - od metod organizacji produkcji po programy komputerowe, jakość prawna patentów z roku na rok spada, a jednocześnie rośnie restrykcyjność ochrony. - Możliwości prowadzenia działalności gospodarczej są coraz silniej ograniczane cudzymi prawami wyłącznymi i coraz surowszymi środkami ich egzekwowania - ostrzegają eksperci w liście otwartym. - Negatywne skutki prawne tej swoistej "blokady patentowej" staną się trwałą barierą w rozwoju polskiej przedsiębiorczości i znacznie ograniczą nasze szanse na zmniejszenie dystansu, jaki dzieli nas od krajów wysoko rozwiniętych - ocenia prof. Nowicka.

Nasz Dziennik Czwartek, 31 maja 2012, Nr 126 (4361)

Autor: au