Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Patent dla gigantów

Treść

Maciej Walaszczyk


Nad dezyderatem w sprawie uwarunkowań i potencjalnych skutków przystąpienia Polski do jednolitego systemu ochrony patentowej będą dziś głosować posłowie z sejmowej Komisji Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii. Co ciekawe, jego współautorem jest szef komisji i poseł Platformy Obywatelskiej Mieczysław Golba.

Posłowie zwracają się z prośbą o przeprowadzenie "niezbędnych, szczegółowych analiz oraz o podjęcie niezbędnych kroków, które zapobiegną ewentualnym niepożądanym skutkom wdrożenia w Polsce jednolitego patentu europejskiego". Na ochotnika do systemu jednolitej ochrony patentowej zgłosił Polskę rząd Donalda Tuska. To miał być - podobnie jak porozumienie ACTA - kolejny sukces polskiej prezydencji. Z ACTA rząd się wycofał pod naciskiem opinii publicznej. W listopadzie Donald Tusk w liście do przywódców państw i szefów instytucji europejskich apelował o porozumienie w sprawie europejskiego patentu o jednolitym skutku. "Jednym z najważniejszych i najbardziej obiecujących projektów wspólnego rynku jest jednolity patent europejski, któremu ostatnie prezydencje poświęciły wiele pracy i uwagi" - pisał premier. Przedstawiciele rządu, tłumacząc dobrodziejstwa płynące z tego porozumienia, prezentują głównie argumentację Komisji Europejskiej. Ma być taniej i łatwiej o zachodnie technologie. Odpowiedzialny za wprowadzenie w życie tych rozwiązań jest francuski komisarz UE ds. rynku wewnętrznego i usług Michel Barnier. Zdaniem krytyków jednolitego patentu, to próba ostrego wejścia na polski rynek i uderzenie w nieliczną krajową konkurencję. Pomysł kosztowny dla krajowych producentów, handlowców. Ale też konsumentów i państwa. Chodzi m.in. o produkcję takich dóbr jak leki, a w grę wchodzą ogromne pieniądze i interesy największych gigantów i korporacji.

- To ograniczenie swobody gospodarczej, uderzenie w polskie firmy farmaceutyczne i informatyczne, które potrafią konkurować z najsilniejszymi - podkreśla poseł Bolesław Piecha.
Rząd włączył Polskę do tej inicjatywy w 2009 r. w ramach tzw. wzmocnionej współpracy. Pakiet aktów prawnych tworzących jednolity europejski system patentowy składa się z dwóch rozporządzeń w sprawie jednolitego systemu ochrony patentowej, reżimu językowego oraz jednej umowy międzynarodowej, która tworzy system sądowniczy. Są to zobowiązania wykraczające poza konieczności dostosowawcze wynikające z traktatów europejskich. Jest szansa na wycofanie z tego projektu.
W ocenie prof. Aurelii Nowickiej, eksperta w dziedzinie prawa własności intelektualnej (UMK), rozbudowane monopole patentowe ograniczą swobodę działalności gospodarczej. Wymuszą też na polskich przedsiębiorcach nabywanie licencji od podmiotów zagranicznych na prowadzenie działalności w... Polsce.

Gorsze niż ACTA
Niezwykle ciekawy przebieg miało ostatnie posiedzenie wspomnianej już komisji innowacyjności 29 lutego. Poza poruszeniem sprawy ratyfikacji przepisów zawartych w porozumieniu ACTA wysłuchano na nim także informacji przedstawiciela ministra gospodarki o systemie jednolitego patentu oraz o Jednolitym Sądzie Patentowym w ramach Unii Europejskiej. Jak się okazało, reprezentująca rząd Grażyna Hanclewska przedstawiła głównie racje... Komisji Europejskiej. Tymczasem w opinii ekspertów przyjęcie nowych regulacji prawnych w tym zakresie zmieni gospodarczy obraz Europy. Przede wszystkim utrwali niemiecką i francuską dominację, natomiast polska gospodarka nie będzie beneficjentem korzyści, jakie mają płynąć z tego rozwiązania. Jak napisała w specjalnym "Apelu w obronie Polskiej gospodarki - NIE dla jednolitej ochrony patentowej" Polska Izba Rzeczników Patentowych, "przyjęcie tych regulacji sprowadzi polskiego przedsiębiorcę do roli odtwórcy korzystającego z obcych wynalazków kosztem ponoszenia opłat licencyjnych".
Rząd ma tylko jeden argument: spadną koszty uzyskiwania patentów, a ich zasięg będzie dla polskiego innowatora, przedsiębiorcy ogólnoeuropejski. Według szacunków Komisji Europejskiej koszty uzyskania patentu obowiązującego w całej UE są obecnie dziesięciokrotnie wyższe niż w USA (20 tys. euro). Dzięki jednolitemu patentowi polski wynalazca będzie mógł zgłosić wniosek patentowy we własnym języku, ten będzie następnie tłumaczony w jednym z trzech języków urzędowych: niemieckim, angielskim lub francuskim. Po wejściu w życie tej propozycji koszty proceduralne patentu, obowiązującego we wszystkich 27 państwach członkowskich UE, mają nie przekraczać 6,2 tys. euro, w tym koszty tłumaczenia będą stanowić około 10 procent.
Jednak zdaniem Anny Korbeli, prezes PIRP, argument ten nie dotyczy polskich przedsiębiorców.- Koszt usunięcia wadliwie udzielonej ochrony patentowej służy jako pretekst do nękania przedsiębiorstw, jest niebanalny i wynosi w warunkach rynkowych 60 tys. euro - podkreśla.
W ocenie ekspertów, "Porozumienie w sprawie jednolitego sądu patentowego" zawiera regulacje porównywalne z umową ACTA. Jak wskazywała prof. Nowicka, używa się w nim prawie identycznych sformułowań dotyczących środków zabezpieczających, tymczasowych, nakazów sądowych, nakazów zniszczenia towaru, nakazu zablokowania rachunków bankowych przedsiębiorcy podejrzanego o naruszenie patentu.
Patent jest bardzo silnym prawem dającym wyłączność. Ale już dzisiaj nadużywa się go do walki z konkurencją. - Znane są takie pojęcia jak "trolle patentowe", które nękają konkurentów zarzutami naruszenia patentu, jak "gąszcze patentowe", występujące zwłaszcza w dziedzinie farmacji. Zdarza się, że ponad tysiąc patentów chroni jedną jednostkę leku - wyjaśnia prof. Nowicka.
- Jesteśmy na etapie rozwoju i nie mamy Siemensa, który uzyskuje ponad 2 tys. patentów. Nie mamy Philipsa czy firmy Nokia. Jeśli będziemy mieć Siemensa, Boscha czy inne tego typu podmioty, wówczas będziemy w pierwszym szeregu bojowników o jednolitą ochronę patentową i jednolity sąd patentowy. Jeśli będziemy mieli 12 tys. patentów rocznie, a nie 45, jeśli będziemy dokonywać 30 tys. zgłoszeń, a nie 200, sama stanę w pierwszym szeregu - tłumaczyła posłom prof. Nowicka.
Jak może wyglądać ewentualny spór o prawa do patentu? Udzielone prawo patentowe stanie się podstawą wystąpienia do sądu o udzielenie zabezpieczenia. Wystarczy do tego tylko jednostronny protest jakiejś firmy. Sprawa będzie się toczyła w języku obcym przed zagranicznym sądem. Podstawową metodą zabezpieczenia ewentualnych roszczeń jest zamrożenie konta przedsiębiorstwa. Utrata płynności finansowej na choćby kilka tygodni to eksperyment, którego żadna firma nie przetrwa.

Tylko języki konkurencji
W dezyderacie skierowanym do rządu posłowie zwracają uwagę, że zasada, iż opisy europejskich patentów będą mogły być składane tylko w jednym z trzech języków (francuskim, niemieckim lub angielskim), wprowadza nierówność w dostępie do systemu ochrony patentowej dla firm pochodzących z krajów spoza tej strefy. Uzyskanie ochrony patentowej będzie droższe, m.in. ze względu na koszty tłumaczeń, w przeciwieństwie do kosztów ponoszonych przez konkurentów z krajów niemiecko-, anglo- i francuskojęzycznych. "Sam fakt obowiązywania w polskim obiegu prawnym przepisów i stosownych dokumentów, które nie są dostępne w języku urzędowym (polskim), rodzi także wątpliwości natury konstytucyjnej" - podkreślają posłowie.
To właśnie kwestie językowe od ponad 35 lat są główną przyczyną fiaska dotychczasowych projektów utworzenia patentu unijnego. Tymczasem aby patent mógł funkcjonować sprawiedliwie, wiedza techniczna zawarta w opisie powinna być dostępna w państwie, w którym wynalazek podlega ochronie, w języku urzędowym tego państwa. I o takie prawo postanowiły zawalczyć np. Hiszpania i Włochy, które w ubiegłym roku zaskarżyły pomysł do Trybunału Sprawiedliwości UE.
Stały doradca komisji Radosław Nielek związany z SLD podziela te wątpliwości. - Z jakiego powodu przedsiębiorcy, naukowcy we Francji mają mieć łatwiej niż w Polsce? Jestem w stanie zaakceptować rozwiązanie, że wszyscy mają obowiązek składania dokumentów w języku angielskim. Nie jestem w stanie przyjąć rozwiązania, że Francuzi mają prawo składać patenty we własnym języku, a Polacy nie mają takiego prawa - mówił. Ciekawą opinię na ten temat wygłosił również sekretarz zarządu Stowarzyszenia Ochrony Własności Przemysłowej Bartosz Krakowiak. Choć reprezentowana przez niego organizacja popiera inicjatywy zmierzające do poprawy poziomu ochrony własności przemysłowej i nie krytykowała zapisów porozumienia ACTA, to jednak wyraził on obawę, iż rozwiązania dotyczące jednolitego patentu służą faworyzowaniu przedsiębiorców z pewnego kręgu językowego.
- W skrócie rzecz ujmując, będzie to wyglądało tak, że polscy przedsiębiorcy będą zmuszeni do respektowania obcych patentów w obcym języku, a przed zarzutami ich naruszenia będą musieli bronić się przed obcymi sądami ulokowanymi poza granicami naszego kraju - wyjaśniał Krakowiak.
Rozstrzyganiem sporów ma się zajmować specjalny sąd patentowy. Jego siedzibą będzie prawdopodobnie Monachium, obecna siedziba Europejskiego Urzędu Patentowego. Instytucja ma mieć wyłączne kompetencje w niemal wszystkich sprawach dotyczących zarówno "klasycznych" patentów europejskich, jak i przyszłych patentów europejskich o jednolitym skutku. W szczególności w sprawach o ich naruszenie i unieważnienie. W ocenie prof. Nowickiej, stworzenie wspólnego sądu koliduje z art. 175 polskiej Konstytucji, który określa strukturę organów sprawujących w Polsce władzę sądowniczą. Nie ma wśród nich sądu wspólnego dla państw członkowskich Unii Europejskiej. Do tego dochodzi art. 90 Konstytucji, który pozwala Polsce jako państwu przekazać kompetencje w niektórych sprawach organizacjom międzynarodowym. Jednak zgodnie z orzeczeniem Trybunału Sprawiedliwości JSP nie jest organizacją, ale po prostu sądem.

Nasz Dziennik Czwartek, 15 marca 2012, Nr 63 (4298)

Autor: au