Paski na pasku
Treść
Sto pasków do glukometrów, czyli dwa opakowania - tyle lekarze rodzinni mogą wypisać na recepcie dla chorych na cukrzycę. Rzecz w tym, że to dramatycznie mało
W myśl rozporządzenia Ministra Zdrowia z 8 marca 2012 r. w sprawie recept lekarskich, które obowiązuje od 10 marca br., lekarz może wypisać jednorazowo maksymalnie sto sztuk, czyli zaledwie dwa opakowania pasków do glukometrów. Tak samo sto sztuk strzykawek do insuliny wraz z igłami. Ten sam dokument przewiduje, że jeśli chodzi o leki wystawiane na receptę, terapia nie może być dłuższa niż 3 miesiące. Jednocześnie znalazł się tam zapis, że lekarz może wystawić receptę na środki antykoncepcyjne w ilości niezbędnej do sześciomiesięcznego stosowania.
Recepty na paski może wypisywać lekarz rodzinny lub diabetolog. Zdaniem specjalistów, limitowanie pasków to krzywda dla pacjentów, zwłaszcza tych z tzw. chwiejną cukrzycą. Osoby, które są leczone dietą, wymagają rzadszego pomiaru cukru niż chorzy, którzy kilka razy dziennie przyjmują insulinę - ci muszą mierzyć cukier przed każdym jej podaniem. Gdy diabetyk przyjmuje insulinę kilka razy dziennie, może zużywać np. pięć pasków dziennie - wtedy jedno opakowanie wystarcza mu zaledwie na 10 dni. Na miesiąc będzie więc potrzebował średnio trzech opakowań. A są chorzy, którzy potrzebują nawet siedmiu nakłuć w ciągu dnia.
Pacjenci z tak zaawansowaną cukrzycą objęci są opieką poradni diabetologicznych, teoretycznie więc ich wizyty u lekarzy rodzinnych powinny być sporadyczne. Tu jednak pojawia się problem. Otóż w pięciu województwach w ogóle nie funkcjonują oddziały diabetologiczne (m.in. w województwie zachodniopomorskim, opolskim, lubuskim). Choremu na cukrzycę pozostaje więc tylko wizyta u lekarza rodzinnego.
Tymczasem lekarz, który wypisał ponadlimitową ilość pasków, musi liczyć się z karą, którą może go obciążyć NFZ. Jeżeli Fundusz udowodni, że medyk zrobił to bezzasadnie (gdy nie było ku temu uzasadnionych względów medycznych lub nie odnotowywał tego faktu w dokumentacji medycznej) - musi zapłacić kwotę stanowiącą równowartość nienależnych refundacji cen pasków. - Tyle że względów medycznych nikt nie zdefiniował do końca - zastrzegają lekarze.
Problemy z paskami do glukometrów pojawiają się w różnej formie od lat. Dochodziło już do sytuacji, że lekarze rodzinni wypisywali je w bardzo ograniczonych ilościach. W ocenie prof. Leszka Czupryniaka, prezesa Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego, lekarze stosowali te limity w myśl zaleceń NFZ, aby ograniczać wydatki na leki refundowane. - Lekarze rodzinni zostali obecnie sprowadzeni do roli biernych wypisywaczy recept - mówi prezes PTD. Jak zaznacza, rozwiązaniem problemu byłoby np. wpisywanie w historię choroby pacjenta, że zgodnie z zaleceniami PTD chory wymaga właśnie takiej ilości pasków.
Paski do mierzenia poziomu cukru we krwi wróciły na listę refundacyjną dopiero 1 marca br. Na liście wcześniejszej, tj. z 1 stycznia, zabrakło części tych produktów (firm Roche i Abbott), gdyż zdaniem resortu zdrowia nie spełniały one wymagań technologicznych. Wprowadzenie pełnej odpłatności za produkty, które wcześniej były objęte ryczałtem, spowodowało brak popytu na nie w aptekach.
Obecnie istnieją dwa poziomy odpłatności za paski do glukometrów - jest to opłata ryczałtowa (korzystają z niej osoby z cukrzycą typu 1., pacjenci chorujący na cukrzycę innego typu, którzy wymagają co najmniej trzech wstrzyknięć insuliny na dobę oraz diabetycy korzystający z pomp insulinowych) lub 30 proc. zniżki. Pełna odpłatność za jedno opakowanie wynosi - w zależności od producenta - około 50 złotych. Polskie Stowarzyszenie Diabetyków apeluje do ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza o zniesienie w ogóle odpłatności za paski lub utrzymanie ryczałtu, czyli kwoty 3,20 zł. Jak tłumaczy prezes PSD Andrzej Bauman, chodzi o wyrównanie szans na ich nabycie dla wszystkich chorych. - By nie było tak, że jedni płacą ryczałt, a inni 30 procent - tłumaczy prezes.
Insulin wciąż brak
Sytuacja chorych na cukrzycę jest zła także z innych względów. Resort zdrowia wciąż zwleka z wprowadzeniem na listę leków refundowanych nowoczesnych insulin, dzięki którym chorzy mogliby skuteczniej się leczyć. Na zaktualizowanej w końcu kwietnia i obowiązującej od 1 maja br. liście refundacyjnej zabrakło lidera w grupie inkretyn - saksagliptyny, leku stosowanego przy II stopniu cukrzycy oraz u chorych na cukrzycę z dużą nadwagą. Ponad tysiąc pacjentów, którzy stosują obecnie ten specyfik, będzie więc musiało nadal opłacać terapię w całości z własnej kieszeni. A jest to koszt niemały - za jedno opakowanie, które starcza zaledwie na miesiąc, pacjent musi zapłacić od 200 do 500 zł, w zależności od tego, czy lek jest dostępny w tabletkach czy w zastrzykach. Oba warianty przekraczają jednak możliwości zakupu przez wielu chorych utrzymujących się często tylko z renty. - Trudno zrozumieć, dlaczego właśnie ten lek nie znalazł się na liście refundacyjnej, podczas gdy refundowane będą inne cząsteczki z tej grupy. To właśnie saksagliptyna, jako pierwszy lek inkretynowy, uzyskała pozytywną opinię Agencji Oceny Technologii Medycznych i rekomendację finansowania terapii tym lekiem dla chorych na cukrzycę typu 2. ze środków publicznych - zauważa Andrzej Bauman.
Gdy urzędnik milczy
Wszystko wskazuje na to, że refundacja inkretyn oraz insulin długodziałających nie będzie możliwa od 1 lipca br., kiedy to zostanie zaktualizowana lista refundacyjna (jest ona aktualizowana co 2 miesiące). Podczas posiedzenia senackiej Komisji Zdrowia na temat problemów w diabetologii 8 maja 2012 r. wiceminister zdrowia Aleksander Sopliński informował, że resort kończy już negocjacje z koncernami farmaceutycznymi w sprawie finansowania z budżetu państwa długodziałających analogów insulin oraz leków inkretynowych. Jak podkreślił, ostateczna decyzja o refundacji tych leków należy jednak do ministra zdrowia. - Zapytałem go więc, czy i tym razem powtórzy się sytuacja z ubiegłych lat, że pewne leki się na tej liście nie znajdą. Moje pytanie zostało zbyte milczeniem - relacjonuje Bauman.
Jedną z insulin długodziałających, która nie pojawiła się na liście refundacyjnej 1 maja, był specyfik o nazwie lantus. - Tego leku mimo licznych apeli kierowanych przez lekarzy i pacjentów do resortu zdrowia nie ma na liście od blisko dziesięciu lat. Pytałem o to jeszcze byłą minister zdrowia Ewę Kopacz. Otrzymałem bulwersującą odpowiedź, że refundacja naraziłaby budżet państwa na dodatkowe koszty. Dla mnie ta argumentacja była żałosna i szokująca. Przecież refundacja lantusa byłaby w takiej samej kwocie, jak wszystkie inne insuliny, czyli nieco ponad 100 zł - tyle budżet państwa dokłada do większości refundowanych insulin - tłumaczy pan Ryszard Klaczyński z Wielunia, chory na cukrzycę typu 1., który na zakup tego leku musi wydać co miesiąc około 100 zł - w skali roku to wydatek 1,2 tys. złotych. - Normalnie opakowanie kosztuje ponad 200 złotych. Tylko dlatego, że farmaceuci godzą się, by sprzedawać lantus na sztuki, możemy zapłacić mniej - dodaje pan Ryszard. Dodatkowym problemem dla chorych na cukrzycę jest wzrost cen analogów insulin krótkodziałających - od nowego roku koszt niektórych (mieszanki analogowe) to ponad 40 złotych. Wcześniej pacjent płacił za nie jedynie 1 grosz.
100 procent różnicy
W Polsce na cukrzycę choruje około 2,5 mln osób. Jest to choroba naczyniowa, zachorowalność na nią rośnie. Tymczasem poziom finansowania diabetologii w Polsce jest zastraszająco niski - w ubiegłym roku w ramach umów na opiekę diabetologiczną zostało wydanych 133 mln zł, przy budżecie NFZ ponad 60 mld złotych. De facto w roku 2011 na leczenie chorych na cukrzycę przeznaczono trzykrotnie więcej. - Kontrakty są niskie i mało atrakcyjne dla dyrektorów szpitali. Są też rozbieżności terenowe - ocenia sytuację prof. Leszek Czupryniak, prezes PTD. I tak, różnica w środkach przeznaczanych na pacjentów w różnych województwach wynosi czasami 100 procent. W ocenie lekarzy, niezbędne jest stworzenie narodowego programu walki z cukrzycą w formie odrębnej ustawy (do czego kraje członkowskie Unii Europejskiej zobowiązał zresztą w specjalnej rezolucji z 14 marca br. Parlament Europejski), a także zagwarantowanie środków na finansowanie takiego programu na poziomie 200 mln zł rocznie.
Zdaniem Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego, rząd nie robi praktycznie nic, aby pomóc ludziom chorym na cukrzycę. "Nasze poprzednie listy otwarte, apele, zdecydowane stanowiska i protesty nie przyniosły zmiany polityki Ministerstwa Zdrowia. (...) Chorzy na cukrzycę od ponad dekady czekają na wsparcie ze strony władz w walce ze swoją chorobą w postaci choćby częściowej refundacji nowych metod leczenia. Niestety, dotykają ich jedynie ograniczenia w dostępie do leków i samokontroli glikemii. (...) Liczne oficjalne prośby Zarządu Głównego PTD i stowarzyszeń chorych na cukrzycę oraz ich rodzin kierowane do ministra zdrowia o spotkanie mające służyć przedstawieniu sytuacji chorych na cukrzycę pozostają bez jakiejkolwiek odpowiedzi. Składane przez wysokich urzędników MZ obietnice objęcia refundacją lub programem lekowym długodziałających insulin analogowych i niektórych leków inkretynowych są nieustannie łamane" - stwierdza PTD w specjalnym komunikacie w sprawie listy leków refundowanych z 1 maja 2012 roku.
Dlatego 27 kwietnia br. Polskie Towarzystwo Diabetologiczne złożyło do rzecznika praw obywatelskich wniosek o wystąpienie ze skargą do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ustawy refundacyjnej, która wprowadza niekorzystne zmiany w polityce lekowej. Według diabetologów, ustawa nie gwarantuje równego dostępu do leczenia pacjentów chorych na cukrzycę, co narusza bezpośrednio art. 68 ust. 2 Konstytucji RP gwarantujący równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych wszystkim obywateli, niezależnie od ich sytuacji materialnej. Sprawa jest analizowana w biurze rzecznika. RPO nie jest tu zobligowany żadnymi terminami co do zajęcia stanowiska w konkretnej sprawie. Z reguły zachowuje jednak 30-dniowy termin.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik Piątek, 18 maja 2012, Nr 115 (4350)
Autor: au