Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Oględziny brzozy

Treść

Ekipa pod kierunkiem ppłk. Karola Kopczyka z prokuratury wojskowej i pod czujnym okiem funkcjonariuszy Komitetu Śledczego poświęciła wczoraj na oględziny drzewa kilka godzin. Mierzono je ze wszystkich stron i pod różnymi kątami. Wysokość, grubość, położenie gałęzi i czubka, który został ścięty, miejsce złamania czy też ucięcia. Szkoda tylko, że tych czynności nie wykonano bezpośrednio po katastrofie, w kwietniu ubiegłego roku. Od tego czasu odcięty pień ukorzenił się, wyrosły nowe gałęzie. Z drugiej strony na brzozę zwrócono uwagę dość późno, wiele dni po katastrofie. Według niektórych symulacji, między innymi prezentowanych przez prof. Wiesława Biniendę z Akron (Ohio, USA), brzoza nie mogła spowodować odpadnięcia części skrzydła. Co więcej - mogła w ogóle nie mieć nic wspólnego z lotem tupolewa.
Polski zespół wykonywał też pomiary w okolicach samego miejsca upadku samolotu. Teraz jest tam łąka z niekoszoną przez rok trawą. W kwietniu 2010 roku wszystko porastały gęste krzewy i drzewa. Na uwagę zasługuje staranność pracy ekspertów. Pomiary są wykonywane bardzo pieczołowicie, wielokrotnie powtarzane. Biegli przenoszą ciągle charakterystyczne tyczki geodezyjne z miejsca na miejsce, geodeta na statywie dokonuje odczytów z niwelatorów (przyrządów do pomiaru różnicy wysokości) i tachimetrów (do pomiaru odległości i kątów). Czynności są przez obie strony, polską i rosyjską, fotografowane.
Również wczoraj rozpoczęto wspólnie z rosyjskimi śledczymi sporządzanie dokumentacji z wykonywanych czynności, to jest protokołów oględzin i badań prowadzonych przez biegłych. Formalnie to jeden z funkcjonariuszy grupy zajmującej się katastrofą smoleńską w Komitecie Śledczym Federacji Rosyjskiej jest "gospodarzem" tej sprawy. Natomiast udział Polaków wynika z przyjętej formuły pomocy prawnej. Konkretne cele i sposoby wykonywania czynności śledczych wyznaczali polscy specjaliści i prokurator Kopczyk, a rosyjski urzędnik za każdym razem je zatwierdzał. Następnie wszystko to spisano. Rosyjski protokół, w którym odnotowano też obecność Polaków i wykonywanie przez nich czynności, zostanie następnie włączony do akt polskiego śledztwa smoleńskiego.
Jednocześnie w Moskwie drugi prokurator wojskowy mjr Jarosław Sej prowadzi przesłuchania osób związanych z katastrofą. - Razem z członkiem zespołu biegłych, który powołaliśmy, biorę udział w przesłuchaniach świadków. Przesłuchujemy ich w kolejności takiej jak w naszym wniosku o pomoc prawną - relacjonuje prokurator Sej. Jak poinformował "Nasz Dziennik", chodzi o osoby, które "były zaangażowane w przygotowanie i sprawdzenie zabezpieczenia radiotechnicznego lotów na lotnisko w Smoleńsku przed przyjęciem polskich rejsów specjalnych 7 i 10 kwietnia 2010 roku". Tych osób wytypowano do przesłuchania siedem.
Według relacji mjr. Seja, przebieg tych czynności jest taki, że polski prokurator zadaje pytania, które są następnie przez tłumacza przekazywane świadkowi. Wszystko jest protokołowane. Potem sporządzony przez Rosjan dokument zostanie - jako odpowiedź na polski wniosek o pomoc prawną - dołączony do naszych akt, tak samo jak protokół ze Smoleńska. Współpraca Seja z jego rosyjskim kolegą, który prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy w Moskwie, układa się dobrze. - Nie było problemów czy trudności. Nie mam żadnych negatywnych spostrzeżeń - ocenia polski prokurator. Co więcej, okazuje się, że rosyjski oficer Komitetu Śledczego też, korzystając z obecności świadka, zadaje swoje pytania. Obaj prawnicy, polski i rosyjski, mają do dyspozycji własnych ekspertów lotniczych, z którymi na bieżąco konsultują treść pytań i odpowiedzi. - Dzięki temu protokół będzie jaśniejszy i bardziej przydatny - dodaje Jarosław Sej.
Ekipa ze Smoleńska ma zakończyć prace do końca tygodnia, a w Moskwie do 19 grudnia. Po wykonaniu zadań w Smoleńsku także ppłk Kopczyk z jednym z ekspertów pojadą do Moskwy, aby przejąć część zadań mjr. Seja i jego lotniczego doradcy.
Piotr Falkowski Smoleńsk

Nasz Dziennik Czwartek, 8 grudnia 2011, Nr 285 (4216)

Autor: au