Oduczanie historii
Treść
Maciej Walaszczyk
- Od wczoraj radykalnie ograniczyliśmy liczbę osób nas odwiedzających. Był u nas lekarz i po badaniach stwierdził, że powinniśmy już przerwać głodówkę. Tego jednak nie zrobimy - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Adam Kalita, jeden z głodujących w krakowskim kościele Księży Salezjanów na Dębnikach. Czwartek to 11. dzień protestu przeciwko ograniczeniu nauczania historii i nowej podstawie programowej. W głodówce wciąż biorą udział: Bogusław Kostka Dąbrowa, Leszek Jaranowski, Adam Kalita, Ryszard Majdzik i Grzegorz Surdy; Marian Stach kilka dni temu przerwał protest, trafił do szpitala. - Chciałbym się głęboko ukłonić tym, którzy głodują w Krakowie. Podjęli tę walkę dla interesu narodowego, wspólnego, podjęli walkę ryzykowną, ponieważ ryzykują własnym zdrowiem - mówił wczoraj Jarosław Kaczyński, przypominając pod budynkiem Ministerstwa Edukacji Narodowej, że ich walka jest walką o przyszłość polskiej szkoły i kolejnego pokolenia Polaków. - Nasi koledzy z antykomunistycznej opozycji od 11 dni strajkują i głodują w Krakowie. Pani minister zamiast opowiadać nam bajki w Sejmie, powinna tam pojechać i się z nimi spotkać - mówił Ryszard Terlecki (PiS). Poseł zapowiedział, że Klub Parlamentarny PiS w najbliższych dniach wniesie projekt ustawy, która będzie gwarantować odpowiedni kształt i liczbę godzin historii w szkołach średnich.
Edukacyjny kolonializm
Kaczyński zadeklarował, że w przyszłości kolejny rząd z pewnością wycofa się z forsowanych obecnie zmian w systemie edukacji. - Ma ona służyć budowie silnej wspólnoty narodowej, budowie wiedzy i wychowania, czyli temu wszystkiemu, co jest koniecznie potrzebne, by Naród mógł awansować wśród innych narodów i nadrabiać historyczne straty - mówił Kaczyński. Jak wczoraj podkreślał lider PiS, model edukacyjny przyjęty przez rząd PO - PSL jest sposobem na "produkcję taniej siły roboczej". - Nie chcemy być zasobem, a cytując premiera Orbána: kolonią. A te przedsięwzięcia, jakie obserwujemy w edukacji, to pomysły o kolonialnym lub postkolonialnym charakterze: rozbijać wspólnotę, czynić ludzi mniej zakorzenianymi - mówił lider PiS, przypominając, że jego partia popiera wszystkich protestujących przeciw forsowanym zmianom.
W środę wieczorem minister edukacji Krystyna Szumilas przedstawiła posłom informacje w sprawie wdrażania nowej podstawy programowej. Ani jednym słowem nie podała w wątpliwość przyjętych założeń, w tym ograniczenia i zmiany sposobu wykładania historii w szkołach średnich. - Tej debaty słuchałem uważnie, to nieporozumienie. Posłowie zadawali pytania, ale nie uzyskiwali od urzędnika państwowego odpowiedzi, kto podjął decyzje i jest odpowiedzialny za stworzenie nowej podstawy programowej - podkreśla Kalita. Ani Szumilas, ani jej poprzedniczka Katarzyna Hall nie odniosły się merytorycznie do postawionych im publicznie zarzutów. - Widać arogancję władzy, która jest oderwana od rzeczywistości - zauważa Kalita.
Żadnych nazwisk
Ministerstwo nie ujawnia konsekwentnie nazwisk osób zaangażowanych w zmiany, podkreślając na każdym kroku, jak daleko zaawansowane są prace nad wprowadzeniem zmian. Gotowe są już nowe podręczniki. - Chcemy znać nazwiska tych osób, ponieważ prawdopodobnie chodzi tutaj o wielkie pieniądze, jakie stoją za wydawnictwami - zauważa Kalita.
Jak podkreślił podczas środowej debaty Ryszard Terlecki, mamy do czynienia z rządem, który założył, że bezpiecznie rządzić Polską będzie można dopiero wtedy, gdy kolejne roczniki nowych wyborców nie będą już w stanie podejmować świadomych decyzji. Chodzi o nieznajomość najnowszej historii. - Młody Polak, który będzie to wiedział, mógłby być dumny ze swojej Ojczyzny, i zamiast oglądać telewizyjne pajace czy kopać piłkę, bo akurat na boiska i stadiony pieniądze się znajdą, mógłby zatroszczyć się o pomyślną przyszłość swojego państwa. Ale taka przyszłość nie jest w interesie władzy, dla której liczą się tylko własne ambicje i portfele - podkreślał Terlecki. - Czy chodzi o to, aby młody człowiek łatwiej pogodził się z przypisaną mu rolą na europejskim rynku pracy? - dopytywał Marek Ast (PiS).
W podobnym tonie wypowiadała się Marzena Wróbel (Solidarna Polska). - Młody człowiek, który nie zna własnej historii, nie jest w stanie utożsamiać się z własnym narodem. Siłą rzeczy wcześniej czy później utraci także poczucie własnej wartości - mówiła.
W ocenie prof. Józefiny Hrynkiewicz (PiS), program MEN jest spójny i ma prowadzić do wynarodowienia młodego pokolenia. Przytoczyła przy tym dane z ostatniego spisu powszechnego. - Milion 862 tys. obywateli mieszkających w Polsce, obywateli polskich, nie wie, kim jest - mówiła Hrynkiewicz. Według niej, to jest właśnie skutek działania szkoły, która nie wychowuje, nie formuje, nie uczy historii i szacunku dla własnego Narodu. - My teraz jesteśmy zmuszeni zachować się tak, jak zachowywali się wybitni Polacy w okresie okupacji, i po prostu podjąć się - także w salkach katechetycznych - nauczania historii i formowania młodego pokolenia - oświadczyła.
Arytmetyka MEN
Opozycja komentowała też zapewnienia ministerstwa, że nowa podstawa programowa przewiduje w rzeczywistości zwiększenie liczby godzin nauczania historii. To w ostatnich dniach jeden z najczęściej podnoszonych argumentów. - Dzisiaj z ust ministra edukacji, z wykształcenia matematyka, dowiedziałem się, że 8 jest większe od 11, a 15 większe od 16 - mówił Lech Sprawka (PiS). Jak wyliczył poseł, z obecnych 11 godzin historii od 1 września pozostanie 8. W środę Klub Parlamentarny Solidarna Polska złożył u marszałka Sejmu projekt uchwały w sprawie uchylenia dwóch rozporządzeń programowych. Pierwsze z 23 grudnia 2008 r., dotyczące podstawy programowej kształcenia ogólnego, oraz rozporządzenia w sprawie ramowych planów nauczania w szkołach publicznych z 7 lutego tego roku. Na dzisiaj zaplanowano głosowania nad uchwałą i przyjęciem informacji na temat sytuacji w oświacie. Z sejmowej debaty wynika, że tylko kluby PiS, SLD i Solidarnej Polski opowiedzą się nad odrzuceniem informacji szefowej MEN. - Dla mnie, człowieka "Solidarności" z lat 80., gdy słyszę, że SLD jest w stanie odrzucić informuję rządu, ale PSL już nie, to jest naprawdę zadziwiająca ironia losu - kwituje Kalita.
Nasz Dziennik Piątek, 30 marca 2012, Nr 76 (4311)
Autor: au