Odprawa posłów polskich
Treść
Białoruś nie wpuściła posłów z Komisji Łączności z Polakami za Granicą. Parlamentarzyści jechali do Grodna. Mińsk nie wydał też wiz pracownikom Kancelarii Sejmu, którzy mieli towarzyszyć sześcioosobowej delegacji.
- W Grodnie mieliśmy spotkać się z przedstawicielami Polaków mieszkających na Białorusi. Jednak białoruskie MSZ wezwało wczoraj ambasadora RP w Mińsku, oznajmiając mu, że nie zostaniemy wpuszczeni na terytorium Białorusi. Jak stwierdził, nie jesteśmy tam pożądanymi gośćmi, gdyż jedziemy spotkać się z przedstawicielami nielegalnej organizacji [Związek Polaków na Białorusi - przyp. red.] - relacjonuje w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" poseł Artur Górski z PiS. Parlamentarzyści posiadają paszporty dyplomatyczne, które upoważniają ich do swobodnego wjazdu na teren innych państw. - Nikt nie może zabronić posłom z innego kraju posiadającym paszporty dyplomatyczne spotykania się z przedstawicielami mniejszości, którą reprezentują - wyjaśnia Górski. Dlatego odmowa wjazdu jest złamaniem konwencji międzynarodowych. - Pomimo pierwszej odmowy postanowiliśmy jednak dojechać do granicy, gdzie miał na nas czekać polski konsul, z którym zamierzaliśmy pojechać do Grodna, aby zrealizować nasz plan. Myśleliśmy, że jednak ostatecznie pozwolą nam wjechać - wyjaśnia poseł. Jednak nawet pomoc konsula na niewiele się zdała. Po godzinie oczekiwania na granicy posłowie usłyszeli, że mają nieodwołalny zakaz wjazdu. - Powiedzieli nam tylko, że nie możemy wjechać, i wbili do paszportów stempel "Wjazd zabroniony". Kiedy poprosiliśmy o wyjaśnienie tej decyzji, usłyszeliśmy, że nie muszą się nam z niej tłumaczyć - podkreśla Górski. Po kolejnych próbach negocjacji, które nie przyniosły jednak skutku, posłowie wraz z pracownikami Kancelarii Sejmu udali się do Sokółki, gdzie wyznaczono spotkanie z przedstawicielami Związku Polaków na Białorusi, którzy w tej sytuacji zobligowali się przyjechać do Polski.
Posłowie mieli rozmawiać o monitoringu Karty Polaka. Sąd Konstytucyjny Białorusi uznał jej zapisy za niezgodne z prawem. Konsekwencją tego stanu rzeczy jest utrudnienie naszym rodakom zainteresowanym Kartą Polaka gromadzenia potrzebnych do jej uzyskania dokumentów. - Chodzi o wiele problemów natury administracyjno-sądowej piętrzonych przed chętnymi - mówi poseł PiS. - Mało tego, Białoruś odmawia także akredytacji tych konsulów, którzy mieliby zajmować się realizacją ustawy o Karcie Polaka - dodaje. W ostatnim czasie nasilają się też różnego rodzaju naciski na osoby ubiegające się o Kartę Polaka oraz na te już ją posiadające. Straszy się je różnego rodzaju konsekwencjami, w tym m.in. utratą pracy (groźby te wysuwane są szczególnie w stosunku do pracowników administracji publicznej). Dlatego też zdarzają się przypadki, gdy nasi rodacy oddają uzyskane wcześniej Karty Polaka, żeby tylko zachować swoje miejsce pracy. Najwięcej takich przypadków odnotowuje się w okręgu grodzieńskim.
Kolejny problem to dramatyczna sytuacja polskich placówek oświatowych na Białorusi. Przyczyniła się do tego redukcja liczby godzin języka polskiego, przeniesionych do zajęć fakultatywnych bądź kółek zainteresowań. Mińsk forsuje program całkowicie niedostosowany do liczby godzin, które są przeznaczone w szkołach na naukę języka polskiego. - W tej chwili jest rzeczywiście olbrzymi problem z nauczaniem języka polskiego i w języku polskim. Jednoznacznie mogę stwierdzić, że te kwestie oświatowe nie tylko nie rozwijają się, a wręcz przeciwnie - są w znacznej mierze tłamszone przez stronę białoruską - zaznacza Górski. Zatrzymani na granicy posłowie to: szef LPG - Adam Lipiński (PiS), wiceprzewodniczący - Wojciech Ziemniak (PO), Artur Górski (PiS), Adam Kwiatkowski (PiS), Małgorzata Gosiewska (PiS) i Tadeusz Woźniak (SP).
Marta Ziarnik
Nasz Dziennik Środa, 22 lutego 2012, Nr 44 (4279)
Autor: au