Obywatelska, ale śledcza
Treść
Dziś w południe w Sejmie na posiedzeniu parlamentarnego zespołu smoleńskiego naukowcy: prof. Wiesław Binienda, prof. Kazimierz Nowaczyk oraz dr inż. Grzegorz Szuladziński, zaprezentują ekspertyzę dotyczącą ostatniej fazy lotu Tu-154M.
Solidarna Polska złożyła projekt uchwały w sprawie powołania obywatelskiej komisji posiadającej status komisji śledczej ds. wyjaśnienia katastrofy samolotu Tu-154M. Jak zaznaczył na wczorajszej konferencji prasowej Ludwik Dorn, autor projektu uchwały, chodzi o to, by Sejm uznał za konieczne powstanie komisji obywatelskiej zajmującej się wyjaśnieniem przyczyn katastrofy z 10 kwietnia 2010 roku. Nowe ciało nie byłoby stricte komisją śledczą, ale miałoby jej uprawnienia. Komisja śledcza ma uprawnienia prokuratorskie, jej członkowie mają prawo do przesłuchania świadków zgodnie z zasadami kodeksu postępowania karnego. Solidarna Polska nie chce się odwoływać w tej sprawie do zapisów istniejącej już ustawy o komisji śledczej, gdyż według tych regulacji Sejm powołuje taką komisję na zasadzie parytetów - w jej skład wchodzą posłowie wedle wielkości klubów poselskich. W skład komisji obywatelskiej mieliby wchodzić eksperci. Mogłaby ona m.in. powoływać biegłych z zagranicy, nawiązywać współpracę z organizacjami międzynarodowymi. W jej pracach mogliby brać udział - jako obserwatorzy z możliwością zgłaszania wniosków dowodowych - przedstawiciele rodzin ofiar, ich pełnomocnicy oraz przedstawiciele sejmowych klubów. - Mijają dwa lata od katastrofy smoleńskiej, wielkiego wstrząsu, który naznaczył współczesną historię Polski. Obecnie możemy stwierdzić tyle, że jeśli chodzi o przebieg ostatnich sekund lotu oraz bezpośrednie przyczyny katastrofy smoleńskiej, nie wiemy nic na pewno. Jeśli chodzi natomiast o inne okoliczności tej tragedii, jak kwestię rzekomej obecności gen. Andrzeja Błasika w kokpicie, to komisja Millera, przedstawiła jako niezbite ustalenia jedynie swoje domniemania. I to wbrew zamówionej przez tę komisję ekspertyzie Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego KGP. Wiemy też, że nie przeprowadzono żadnych ekspertyz, jeśli chodzi o bezpośrednią przyczynę katastrofy, nie ma ekspertyzy materiałoznawców, jeśli chodzi o złamaną brzozę, tak samo nie ma ekspertyz fizykochemicznych, które pozwalałyby formułować pewne ustalenia, jeśli chodzi o rodzaj uszkodzeń samolotu - mówił Dorn. - Wiemy, że komisja rządowa, zespół posła Macierewicza i prokuratura nie dysponują w pełnym zakresie wiedzą o tym, co tam naprawdę się stało. Czy samolot uderzył skrzydłem w brzozę, czy nie. Mamy do czynienia z nieweryfikowanymi tezami - stwierdził poseł. - Na pewno jest to trafne w odniesieniu do raportu MAK i raportu komisji Jerzego Millera - eksperci z tych komisji nie zbadali ani wraku, ani brzozy. Z tego punktu widzenia, przy całej słabości aparatury dowodowej, którą dysponuje zespół, trzeba jednak zwrócić uwagę, że pierwsze i jedyne badania naukowe zostały zrobione właśnie z jego inicjatywy. To zespół włączył do swojego materiału dowodowego ekspertyzę krakowskiego IES. Nie jest więc trafne stwierdzenie, że nasze wnioski są w równym stopniu pozbawione podstawy naukowej jak komisji Millera. To właśnie pan Miller nie chciał wziąć pod uwagę badań prof. Biniendy i prof. Nowaczyka - ocenia Antoni Macierewicz, szef parlamentarnego zespołu smoleńskiego. Jego zdaniem, prace komisji obywatelskiej powinny toczyć się równolegle z pracami reaktywowanej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, którą powinien powołać premier.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik Środa, 4 kwietnia 2012, Nr 80 (4315)
Autor: au