Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Miliardy będą albo i nie

Treść

W Unii Europejskiej mamy "coraz więcej pytań, a mniej odpowiedzi i więcej problemów niż gotowych rozwiązań". Tak zawyrokował wczoraj unijny komisarz do spraw budżetu Janusz Lewandowski. Jego zdaniem, jest nadzieja, że porozumienie co do kształtu przyszłego unijnego budżetu może zapaść "w okolicach grudnia". Z tym że Polska wciąż nie może być pewna, ile środków uda się nam uzyskać. 
Na temat programu prac Komisji Europejskiej na ten rok i pakietu Wieloletnich Ram Finansowych UE na lata 2014-2020 debatował wczoraj Senat. Unijny komisarz do spraw budżetu Janusz Lewandowski ocenił, że wraz z przyjęciem paktu fiskalnego - na który zgodziły się wstępnie w poniedziałek wszystkie rządy państw Unii, poza Wielką Brytanią i Czechami - "ruszamy w nieznane".
- Coraz więcej pytań i mniej odpowiedzi w zjednoczonej Europie. Chyba więcej problemów niż gotowych rozwiązań. I w takich oto okolicznościach musimy współtworzyć Wspólnotę Europejską, trudniejszych niż miały te kraje, o które Wspólnota się rozszerzała pod koniec poprzedniego stulecia, ponieważ one mogły czerpać ze wszelkich dobrodziejstw - powiedział Janusz Lewandowski. W jego ocenie, podczas prac na paktem pod pretekstem naprawy finansów europejskich doszło do próby podzielenia Europy, a nawet wykluczenia części krajów z tego głównego procesu decyzyjnego. - Ta groźba została tylko częściowo zażegnana - ocenił Lewandowski. - Pakt fiskalny, który nie jest dokumentem o wielkiej mocy ekonomicznej ani prawnej, jest dokumentem zrodzonym z polityki i bardzo niedoskonałym pod względem ekonomicznym i prawnym, bardzo dalekim od normalnych standardów kultury prawnej czy ekonomicznej - dodał.
Według unijnego komisarza, koncepcja Unii w Unii, która "próbowała się założyć, ale się nie założyła", może w przyszłości się odradzać. - To, co się będzie działo - bo on będzie żył własnym życiem [pakt fiskalny - red.], będzie wymagało bycia "przy" i wpływania na losy tej Unii - mówił Lewandowski. Wyjaśniał, że w pakcie Komisja Europejska nie została zaznaczona - jak w traktacie lizbońskim - w roli nadzorcy, lecz "złego policjanta, który ma egzekwować sankcje". Zdaniem Lewandowskiego, zasadą KE powinno być upominanie się przy każdej okazji o stosowanie metody wspólnotowej. - To znaczy jak najrzadziej odwoływać się do artykułu 136 w swoich inicjatywach - to jest artykuł, który mówi o strefie euro - a odwoływać się do traktatu lizbońskiego, który obowiązuje 27 krajów - powiedział. W tym roku, wyjaśniał, nastąpi przesunięcie akcentów działania Komisji Europejskiej. Mianowicie zamiast odgrywać rolę stróża dyscypliny finansowej, jakim Komisja była w roku 2011, będzie teraz raczej szukać metod ożywienia gospodarki i tworzenia miejsc pracy. - W Europie zamieszkałej przez 500 milionów ludzi, 23 miliony - w tym większość są to ludzie młodzi - są to osoby pozbawione pracy - dodał Lewandowski.
Niepewny budżet
Przez najbliższe pół roku mają się toczyć "realne negocjacje" w sprawie przyszłego unijnego budżetu na lata 2014-2020. - Próba szukania zgody to będzie maj, czerwiec - bez chyba większych szans osiągnięcia pełnego porozumienia - mówił komisarz. - Z nadzieją, że znajdziemy porozumienie w okolicach grudnia 2012 - dodał Lewandowski. Nie wykluczył jednak, że i do końca tego roku ustalenia w sprawie nowych ram finansowych się nie zakończą.
Co istotne, wciąż nie możemy być pewni, jaka kwota przypadnie naszemu krajowi. Przed wyborami Platforma Obywatelska przekonywała, że w wyborach parlamentarnych chodzi o to, która partia więcej pieniędzy z Unii jest w stanie dla Polski uzyskać. Politycy PO przekonywali nawet w spocie wyborczym, że to oni mają znakomitą drużynę - Jerzego Buzka, Radosława Sikorskiego, Janusza Lewandowskiego i Donalda Tuska - która to 300 miliardów złotych dla naszego kraju wyrwie. Opozycja wytykała, że "300 miliardów to żadna łaska" i powinniśmy ubiegać się o więcej. Po wyborach parlamentarnych w sprawie miliardów z Unii zapadła cisza, a i ekipa Platformy trochę się posypała i zdaje się, straciła na sile przebicia. Jerzy Buzek przestał bowiem być przewodniczącym Parlamentu Europejskiego, a w wyniku ustaleń ostatniego szczytu UE premierowi Tuskowi łaskawie pozwolono od czasu do czasu brać udział w kolejnych szczytach, by przynajmniej posłuchał, co najsilniejsi ustalają. O obiecane przez Platformę 300 miliardów złotych upomniał się jednak wczoraj senator Stanisław Kogut (PiS). Komisarz Lewandowski przyznał, że takiego pytania się spodziewał. Z odpowiedzi polskiego urzędnika w Komisji Europejskiej wynika jednak, że możemy dostać te 300 miliardów, ale możemy też ich nie dostać. - Nie czuję się najlepiej w formach czysto politycznych, a w formach czysto politycznych uczestniczyłem. Co do treści - rzeczywiście gramy o te miliardy. Bardzo dużo zależy od skuteczności negocjacyjnej - ocenił Lewandowski. Zaznaczył, że "wszystko zależy od oszczędności", jakie w ramach Unii zostaną zaprowadzone. - Spokojnie może to być ta kwota, nawet przy pewnych cięciach. Byle się tylko Europa nie rozleciała. Jeśli się nie rozleci, ten budżet musi być zapisany na siedem lat na jakimś poziomie rozsądnym i wtedy dużo zależy od sztuki takiego kraju jak Polska, aby dzielić tych, którzy chcą ciąć, ale także starać się zawierać maksymalne sojusze z tymi, którzy chcą bronić - powiedział unijny komisarz.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik Piątek, 3 lutego 2012, Nr 28 (4263)

Autor: jc