Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Inercja dyplomacji i hołubienie Schnepfa

Treść

W ogrodach polskiej ambasady w Madrycie w miniony piątek, odbyło się uroczyste pożegnanie ambasadora Ryszarda Schnepfa. Ambasador prezentował „liczne” swoje osiągnięcia podczas pracy na placówce w Hiszpanii. Wśród zaproszonych gości byli m. in. Kazimierz Marcinkiewicz, Adam Michnik oraz ks. Kazimierz Sowa.

Maciej Bernatowicz, I sekretarz ds. prasowych Ambasady RP w Madrycie potwierdził jedynie listę gości. - W uroczystości udział wzięło wiele znamienitych osób, m.in. były premier Kazimierz Marcinkiewicz, redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” Adam Michnik, prezydent Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan” - Henryka Bochniarz, dziennikarz, publicysta i dyrektor Religia.tv - ksiądz Kazimierz Sowa - wyliczał Bernatowicz.

Grupa silnie się wspierająca

- Lista tych gości mnie nie dziwi. Pan ambasador Schnepf od samego początku „promował” Kazimierza Marcinkiewicza i jednocześnie pozostawał w tym głównym nurcie medialno-politycznym – powiedziała w rozmowie z NaszymDziennikiem.pl Anna Fotyga, minister spraw zagranicznych w rządzie Prawa i Sprawiedliwości.

– Z punktu widzenia interesów tej politycznej i biznesowej korporacji, jaką jest Platforma Obywatelska, TVN i „Gazeta Wyborcza”, obecność wymienionych osób nie powinna dziwić. Dziwi tylko brak lojalności wobec państwa i zasad przyzwoitości - stwierdza Dariusz Sobków, były ambasador tytularny w Stałym Przedstawicielstwie Polski przy Unii Europejskiej.

Schnepf został zdymisjonowany po tym, gdy w rządzie PiS zaczęto mieć wątpliwości co do jego lojalności. - W czasie formowania zespołu urzędników nowego rządu w kancelarii premiera i w MSZ, po wyborach w 2005 roku, pan Schnepf blokował ludzi spoza tzw. salonu warszawskiego - zauważa.

Dyplomata nie jest zdziwiony listą gości. - Zupełnie zrozumiała jest w tym kontekście obecność ks. Kazimierza Sowy, który od dawna jest zaliczany do tzw. salonu. Z kolei obecność pana Michnika wyraźnie pokazuje, jak bardzo mamy zideologizowaną dyplomację – powiedział dla NaszegoDziennika.pl Dariusz Sobków. Dyplomaci gdy kończą misję na placówce nie organizują bankietów. - Kończąc urzędowania w placówkach dyplomatycznych nigdy nie zapraszałem na przyjęcie pożegnalne polityków i kolegów. Pożegnanie ambasadora jest obowiązkiem protokolarnym, a nie spotkaniem kolesiów - zauważył.

Na bliskie kontakty pomiędzy ambasadorem a byłym premierem – Kazimierzem Marcinkiewiczem - wskazał w rozmowie z NaszymDziennikiem.pl także Witold Waszczykowski, wiceminister spraw zagranicznych w rządzie PiS. Jednocześnie podkreślił, że cała uroczystość pożegnania ambasadora jest wyraźnym dowodem na to, że „mamy do czynienia z towarzyskim układem, który się wzajemnie wspiera”.

Jak wyjaśnił Waszczykowski, ambasador Schnepf oprócz tego, że jako „bliski i zaufany znajomy ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, jak i byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza jest hołubiony jako ten dyplomata, który niegdyś pracował dla PiS, a teraz stoi po stronie Platformy”.

Brak samodzielnej dyplomacji

Z informacji, do których dotarł NaszDziennik.pl wynika, że podczas piątkowej imprezy ambasador Schnepf prezentował swoje „liczne” osiągnięcia, które dokonał podczas pracy na placówce w Hiszpanii. Tymczasem nasi rozmówcy zgodnie podkreślili, że jak cała polska dyplomacja, tak również i ambasador w Madrycie nie zasługuje - w żadnym stopniu - na pochwały czy specjalne wyróżnienia.

- Trudno mówić o jakichkolwiek osiągnięciach. Cała polityka międzynarodowa prowadzona przez Platformę Obywatelską sprowadza się do minimum – mówi Anna Fotyga, minister spraw zagranicznych w rządzie PiS. Wyjaśniła, że istnieje cały szereg instrumentów, które umożliwiają równoległe prowadzenie narodowej dyplomacji i przez to rządzący mogą mieć wpływ na politykę europejską. Natomiast zgłaszanie postulatów na posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych Unii Europejskiej jest zbyt późnym zabiegiem i jednocześnie świadczy o niewykorzystaniu dyplomatycznej szansy. - Pod rządami Platformy pozostaliśmy pod wyraźnym wpływem Niemców, co szkodzi interesom Polski – wyjaśniła Fotyga.

Zaznaczyła, że „jedyne za co można pochwalić ambasadora Schnepfa to posiadanie przez niego licznych znajomości i kontaktów w Hiszpanii”. - Niestety, te wszystkie znajomości nie przekładały się na funkcjonowanie ambasady i działania na rzecz interesu Polski – stwierdziła była minister spraw zagranicznych. Jak podkreśliła: „nie ma wątpliwości, że rola Schnepfa pod koniec kadencji Kazimierza Marcinkiewicza była bardzo silna”. - Przykładem może być jego niezgodna ze stanowiskiem ówczesnego rządu opinia na budowę Nord Stream. Przedstawiłam w Berlinie stanowisko, że jesteśmy absolutnie przeciwni Gazociągowi Północnemu, tymczasem Schnepf prezentował odmienne zdanie. Do tego dochodzi kwestia majątkowa… Schnepf wyjechał do Stanów Zjednoczonych, podkreślam, nadal reprezentując Kancelarię Premiera i wypowiadał się tam w bardzo delikatnych kwestiach w sposób całkowicie nieuzgodniony i niekonsultowany z ministerstwem spraw zagranicznych – wyjaśniła w rozmowie z nami Fotyga.

Na problemy polskiej dyplomacji zwrócił także uwagę były ambasador tytularny w Stałym Przedstawicielstwie Polski przy Unii Europejskiej. Nasz rozmówca podkreślił, że „od wielu lat nie potrafiliśmy wytworzyć strategicznego partnerstwa politycznego z Hiszpanią, co także jest zaniedbaniem ze strony ambasady w Madrycie, którą prowadził pan Schnepf”.

- Aktywny ambasador mógłby postarać się „przebić” ze swoimi inicjatywami przez tę inercję polityczną rządu – wyjaśnił nam Dariusz Sobków. Jednocześnie podkreślił, że już wcześniej wykorzystywano podobieństwa obu naszych krajów.

- Negocjując traktat z Lizbony i przedtem jeszcze traktat z Nicei, bardzo często polscy negocjatorzy powoływali się na fakt, że oba kraje mają podobną liczbę ludności i porównywalną wielkość terytorium. Wówczas umiejętnie było to przypominane, by stworzyć uzasadnione przekonanie, że Polskę powinno się traktować na takich samych warunkach jak Hiszpanię. Natomiast teraz od tego paradygmatu polska dyplomacja odeszła. Nie było żadnej inicjatywy dyplomatycznej, w której Polska domagałaby się równego traktowania tak jak Hiszpania. Mieliśmy ku temu wiele możliwości chociażby w strefie polityki, jak i bezpieczeństwa – powiedział Sobków.

Za przykład posłużyło układanie grupy G-20. W ocenie byłego ambasadora Polska mogła stać się członkiem tej grupy i wspólnie z Hiszpanami działać strategicznie dla zacieśnienia współpracy. Jednak tak się nie stało, a "ambasada w Madrycie, nie wykreowała żadnej interesującej inicjatywy, która wychodziłaby naprzeciw faktycznemu partnerstwu politycznemu, które istniało od 2000 r. (podpisanie traktatu w Nicei) i potwierdzonej co do zasady w 2007 r. (podpisanie traktatu z Lizbony)". - W 2007 roku w czasie prezydencji niemieckiej byliśmy nawet postrzegani jako jeden z paru najważniejszych politycznie krajów Europy, dzisiaj spadliśmy do roli peryferyjnej -przypomniał Sobków.

O tym, że w ostatnich latach polska ambasada w Madrycie nie może się poszczycić wieloma inicjatywami i działaniami mającymi na celu umocnienie współpracy z Hiszpanią wspomniał także w rozmowie z NaszymDziennikiem.pl Witold Waszczykowski.

- Przed laty polsko-hiszpańska współpraca była dość dobrze rozwinięta. Jednak od kilku lat o sukcesach naszej ambasady w Madrycie  nie słyszeliśmy. Widocznie nie było ich aż tak dużo, by się było czym pochwalić – powiedział Waszczykowski.

Niewykorzystane szanse

Jednocześnie zauważył, że jedną z niewykorzystanych szans na zacieśnienie współpracy pomiędzy oboma krajami miała także prezydencja Hiszpanii w Radzie Unii Europejskiej z 2010 roku. Był to wyjątkowy i dogodny moment na wypracowanie nowych modułów dla kolejnych prezydencji, jak i współpracy pomiędzy Polską a Hiszpanią.

– Hiszpańska prezydencja była pierwszą po traktacie w Lizbonie. Wśród dyplomatów mówiono o niej, że jest „hybrydową prezydencją”. Hiszpanie kontynuowali prerogatywy prezydencji narodowej, ale wprowadzano stanowiska, takie jak: Wysoki przedstawiciel Unii ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa - sprawowany przez Catherine Ashton - czy przewodniczącego Rady Europy, które piastuje Herman van Rompuy. Oni przejmowali uprawnienia od ministrów narodowych. Była to szansa na wypracowanie współpracy z Hiszpanią, a przede wszystkim na stworzenie pewnego modułu kolejnych prezydencji, by wzmocnić prezydencję narodową. Nie udało się tego wypracować – skomentował Waszczykowski.

Zaznaczył, że „Polska pod wodzą Donalda Tuska przyjęła od kilku lat bardzo proniemiecki kurs. Z drugiej strony Hiszpania przeżywa wielki kryzys, który może spowodować, że wpadnie ona w pułapkę taką jak Grecja”, co – zdaniem naszego rozmówcy – oddala oba kraje od wzajemnej współpracy. Dyplomaci zgodnie zauważają, że Donald Tusk spotyka się z premierem Hiszpanii przy okazji każdego szczytu europejskiego na posiedzeniu frakcji ludowej Parlamentu Europejskiego, a mimo to współpraca jest zerowa. - Te wszystkie instrumenty są niewykorzystane, gdyż w polskiej dyplomacji dominuje styl koleżeński i salonowy, a nie propaństwowy – mówi Sobków. W ciągu ostatniego półrocza w Parlamencie Europejskim nie było żadnej inicjatywy polsko-hiszpańskiej.

- Politycy PO koncentrowali się jedynie na załatwieniu posady w dyplomacji unijnej dla innego salonowego ambasadora, który żegnał się ze swoją posadą w Brukseli. Niestety, w polskiej dyplomacji mamy bardzo wielu protoplastów ambasadora Schnepfa, którzy bardzo ochoczo biegali po nominacje do Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a potem natychmiast po objęciu placówek dawali dowody braku lojalności wobec państwa i najważniejszej osoby w kraju – powiedział Dariusz Sobków. W jego ocenie dyplomacja została w takim samym stopniu sprywatyzowana przez PO, jak i inne dziedziny życia publicznego.

Izabela Kozłowska

Nasz Dziennik Czwartek, 18 lipca 2012

Autor: au