Ile kosztuje desowietyzacja?
Treść
Ewa Kopacz zwróciła projekt ustawy o usunięciu symboli komunizmu z życia publicznego Rzeczypospolitej Polskiej do poprawki. Powód? Wnioskodawcy nie określili kosztów.
- Gdyby takimi sprawami zajmowali się politycy po 1945 i 1989 r., nie doszłoby do usunięcia alei Adolfa Hitlera - mówią poirytowani parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości, którzy przygotowali projekt ustawy.
- Ten projekt był omawiany na Prezydium Sejmu. Decyzją marszałka został skierowany do konsultacji społecznych, jak wszystkie poselskie inicjatywy legislacyjne. Zwrócono go także wnioskodawcom, ponieważ w uzasadnieniu nie było podanych skutków finansowych, jakie niesie wprowadzenie w życie tej ustawy - informuje Marek Kuchciński (PiS), wicemarszałek Sejmu. Przypuszcza, że jeżeli wnioskodawcy przekażą projekt ponownie, to "będzie szansa, że w najbliższych tygodniach, na najbliższych posiedzeniach zostanie on wprowadzony pod obrady organów Sejmu". - W uzasadnieniu do projektu ustawy była podana informacja, że z oczywistych względów koszty realizacji i wykonania tej ustawy są trudne do oszacowania. Niemniej jednak decyzja marszałka jest taka, żeby bardziej precyzyjnie było to sformułowane - wskazuje Kuchciński.
Zaskoczenia takim obrotem sprawy nie kryją posłowie PiS, którzy wnieśli dokument pod obrady Sejmu. - Gdyby tak rzeczywiście było, to jest to rzecz o tyle zaskakująca, że w poprzedniej kadencji parlamentarnej ten projekt był już procedowany. Został wprawdzie odrzucony podczas prac komisji sejmowych, ale ówczesnemu marszałkowi Sejmu [Bronisław Komorowski - przyp. red.] nie przyszło do głowy, żeby zlecać dodatkowe ekspertyzy. Być może pani marszałek chce po prostu przeciągnąć procedurę i w sposób naginający prawo przedłużyć okres tzw. lodówki - twierdzi poseł Zbigniew Girzyński (PiS), występujący w imieniu wnioskodawców projektu. Zwraca uwagę, że ustawa nie powoduje kosztów budżetowych. - Jeżeli już, to dotykają one tylko samorządów, które ewentualnie miałyby obowiązek ich pokrycia. Moim zdaniem, tych kosztów dla budżetu państwa nie ma i taką złożymy poprawkę w uzasadnieniu - zapowiada Girzyński.
Według parlamentarzystów PiS, Kopacz celowo blokuje rozpoczęcie prac nad ustawą, bo nie jest jej zwolenniczką. - Kiedy popatrzymy, jaki jest układ w Sejmie, to widać bardzo wyraźnie, że rządzą nami siły polityczne, które są lewicowe albo lewackie i opierają swoją władzę na spuściźnie PRL - zaznacza Mariusz Błaszczak, szef Klubu Parlamentarnego PiS. Według niego, w Polsce istnieje ogromny problem z usuwaniem reliktów komunizmu. - Jak wytłumaczyć młodym ludziom, że w Polsce wciąż stoją pomniki zdrajców lub Armii Czerwonej, która w 1920 r. próbowała zniewolić i podbić nasz kraj, a później w 1945 r. dokonała tego w sposób pośredni? - zapytuje parlamentarzysta. Dodaje, że z tych m.in. powodów posłowie PiS przygotowali projekt ustawy, która wreszcie by te kwestie definitywnie rozwiązała. - Jestem zadowolony, że politycy po 1989 r. nie przyjęli toku rozumowania pani marszałek. A jeszcze bardziej się cieszę, że nie zrobili tego po 1945 r., bo nadal byśmy w Warszawie jeździli aleją Adolfa Hitlera. Ponieważ koszty zmiany tablic w zniszczonym wówczas kraju także były spore - zauważa z przekąsem Girzyński.
Jacek Dytkowski
Nasz Dziennik Poniedziałek, 6 lutego 2012, Nr 30 (4265)
Autor: jc