Heroizm na autostradzie
Treść
Sześciu pracowników Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, którzy otrzymali premię 64 tys. złotych, dostało ją za heroiczną pracę - tłumaczył wczoraj w Sejmie wiceminister transportu Tadeusz Jarmuziewicz.
Główna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wynagrodziła w ten sposób swoich pracowników za nadzorowanie prac na autostradzie A2, która mimo zapowiedzi rządu Donalda Tuska nie będzie gotowa na Euro 2012, co najwyżej może zostać udostępniona jej jezdnia nawet w trakcie trwania Euro. Krytyczne uwagi co do zasadności przyznania premii pracownikom GDDKiA wiceminister transportu Tadeusz Jarmuziewicz radził ewentualnie przełożyć na czas po Euro 2012. Uzasadniał, że dopiero wtedy będziemy wiedzieli, czy autostradę A2 udało się na czas imprezy uczynić przejezdną. Premia, jaką GDDKiA przyznała swoim ludziom, zbulwersowała parlamentarną opozycję, dlatego że pracownicy GDDKiA dostali dodatkowe wynagrodzenie za nadzorowanie prac na odcinkach autostrady, której oddanie do użytku się opóźnia, mimo że w poprzednich latach rząd Donalda Tuska zapewniał, iż autostradą z Łodzi do Warszawy kibice udający się na mecze Euro 2012 będą mogli przejechać. Wiceminister Jarmuziewicz przekonywał, że premia ma charakter mobilizujący do pracy. - Za heroicznie ciężką pracę w ciągu ostatnich kilku miesięcy dostali nagrodę 64 tysiące w sumie, wszyscy razem, brutto, bo zarządca i zamawiający - Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad - chciał wyróżnić tych, którzy zmierzyli się z tym, że może się uda zrobić Stryków - Konotopę w całości - tłumaczył Jarmuziewicz. O zasadność przyznania premii dopytywał w Sejmie Piotr Szeliga (Solidarna Polska), który zauważył, że z premią można było się wstrzymać do czasu, aż odcinki autostrady rzeczywiście zostaną oddane do użytku. Wiceminister transportu odniósł się również do kwestii rekompensat dla samorządów za zniszczenia samorządowych dróg dokonane przez firmy budujące autostrady - choćby w wyniku wzmożonego transportu tymi drogami materiałów budowlanych i ciężkiego sprzętu. Jarmuziewicz powiedział, że dopilnowanie zabezpieczenia tej kwestii leży po stronie zainteresowanych samorządów, a powinno to zostać uregulowane w kontraktach na korzystanie przez firmy budowlane z dróg lokalnych. Zaznaczył, że problem ten dostrzega, lecz dopiero wymagałby "działań systemowych" i dogłębnej analizy, a na dzisiaj rząd nie ma dedykowanej puli środków, z której można byłoby rekompensować samorządom tego typu zniszczenia.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik Piątek, 25 maja 2012, Nr 121 (4356)
Autor: au