Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Gry wojenne

Treść

Piotr Falkowski Kielce


W kieleckim Centrum Przygotowań do Misji Zagranicznych zakończyły się wczoraj ćwiczenia sztabowe Bagram XI dla dowodzących w kolejnej zmianie polskiego kontyngentu wojskowego w Afganistanie.
Dla polskich żołnierzy to ostatni sprawdzian przed wyjazdem. Działanie zespołów dowodzenia podlega teraz ocenie specjalnego zespołu certyfikacyjnego, który ostatecznie stwierdzi, że cała grupa jest gotowa do wykonywania zadań w warunkach bojowych w prowincji Ghazni. To zakończenie rocznego szkolenia przygotowawczego. Obejmowało ono zarówno kwestie typowo wojskowe, jak i elementy realioznawcze. Żołnierze poznawali miejscową kulturę, religię, specyficzne tradycje i obyczaje. W Afganistanie będą koordynować akcje żołnierzy wykonujących zadania wśród Afgańczyków. Na zakończenie ćwiczeń wizytowali je wyżsi dowódcy, gen. broni Zbigniew Głowienka stoi na czele Wojsk Lądowych, z których wywodzą się siły polskiego kontyngentu, a gen. broni Edward Gruszka jako dowódca operacyjny Sił Zbrojnych przejmie nad nimi zwierzchność podczas operacji w Afganistanie. Do Kielc przyjechali też goście z armii amerykańskiej: generał-porucznik (odpowiednik generał broni) Mark Hertling, dowodzący wojskami lądowymi armii USA w Europie i zastępca dowódcy Gwardii Narodowej stanu Illinois generał-major (odpowiednik generała dywizji) Dennis Celletii.
Teatr działań bojowych

Ćwiczenia w dowodzeniu to sprawdzian ze specjalistycznej wiedzy i umiejętności. W praktyce sztabowcy zajmują się gromadzeniem danych z teatru działań bojowych, podejmują decyzje zgodnie z procedurami, po czym przekazują je dowódcom liniowym. Za transmisję informacji odpowiadają wyspecjalizowane jednostki łączności, a proces decyzyjny wspomagają komputery. Interaktywny System Symulacji Pola Walki (JCATS i JEMM) to sieć komputerów na poszczególnych stanowiskach dowodzenia. Oficerowie widzą na ekranie mapę terenu. Widać na niej wszystkie możliwe informacje. Są żołnierze NATO, Afgańczycy i wykryte ugrupowania talibów. Widać też środki, jakimi dysponują ugrupowania naszych wojsk: broń, pojazdy i inne. W każdej chwili można zobaczyć dodatkowe dane pochodzące ze zwiadu lotniczego (widać na żywo obrazy z kamery bezzałogowego samolotu) lub satelitarnego czy z wywiadu. Nasi żołnierze muszą umieć dysponować tymi wszystkimi środkami, i to w warunkach współdziałania z oddziałami z różnych państw.
Hertling chwali Polaków

Generał Hertling ma dobre zdanie o Polakach. - Działamy wspólnie od dawna. Znam polskich żołnierzy jeszcze z Iraku i zawsze miałem o nich bardzo dobre zdanie, a wszyscy tu obecni wiedzą, że jestem szczery w tym, co mówię. Polska armia jest jedną z najlepszych na świecie i ciągle się wzmacnia. Możecie być z niej dumni. Kiedy idę w bój, chciałbym mieć przy sobie polskich żołnierzy - ocenił dowódca sił lądowych USA w Europie, który w latach 2008-2009 dowodził wojskami międzynarodowymi w północnym Iraku, w tym polskimi oddziałami.

Reporterzy "Naszego Dziennika" przyglądają się pracy TOC, czyli Centrum Operacji Taktycznych. W baraku takim samym jak te, których używa się w Afganistanie, przy stanowiskach siedzi grupa kilkunastu żołnierzy. Nagle wyraźnie się ożywiają. Słychać serię angielskich meldunków i komend. - Mamy incydent w jednej z baz. Została ostrzelana rakietami. Zarządziłem odpowiednie działania zgodnie z procedurami - tłumaczy dowódca.
Żeby z nami chwilę porozmawiać, przekazuje kierowanie zastępcy. Potem sytuacja jakby uspokaja się, ale oficerowie na ekranach obserwują napływające meldunki, sprawdzają, czy wszystkie polecenia zostały wykonane należycie. Coraz większe znaczenie mają kwestie prawne. - Przed każdą decyzją analizuje się jej legalność - wyjaśnia mjr Dariusz Osowski, szef zespołu prasowego. Trudno się temu dziwić. Nikt nie chce, żeby powtórzył się incydent taki jak Nangar Khel.
Atak rakiet
Atak rakiet to komputerowa symulacja, przypominająca gry strategiczne. Ale mapa, miejscowości i jednostki Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa ISAF są prawdziwe. Na miejscu prawdziwe będzie już wszystko: zaminowane drogi, niebezpieczne patrole, konwoje pod ostrzałem i talibowie. Siły NATO prowadzą szkolenia dla afgańskiej armii i sił bezpieczeństwa, ochraniają szlaki komunikacyjne, centra administracyjne, zabezpieczają ważne wydarzenia, zwalczają ogniska islamskich terrorystów. Wkrótce pełną odpowiedzialność przejmą Afgańczycy. W ciągu najbliższych lat kolejne państwa mają opuszczać ISAF: Polska już w tym roku. Kolejna, dwunasta, zmiana, która pojedzie do Afganistanu w październiku, ma być już znacznie mniej liczna. I przede wszystkim ostatnia. Jak zapowiada gen. Głowienka, po wycofaniu naszych wojsk do Polski ma powrócić także sprzęt. - Wszystkie pojazdy i broń mają swoje miejsce w szyku jednostek w kraju - tłumaczy. Zakończenie operacji NATO w Afganistanie było też tematem wczorajszego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego z udziałem prezydenta i ministra obrony narodowej. - Na szczycie NATO w Chicago Polska będzie opowiadać się za realizacją postanowienia szczytu w Lizbonie dotyczącego zakończenia misji ISAF w 2014 roku. Gdyby pojawiły się pokusy na przedłużanie obecności, Polska będzie dysponowała własną strategią zakończenia misji i wyprowadzenia wojsk - powiedział Bronisław Komorowski po posiedzeniu.
Wycofanie odbywać się będzie częściowo przez terytorium państw sąsiadujących z Afganistanem. W związku z tym minister Tomasz Siemoniak ma dziś udać się do Uzbekistanu. Prezydent wyjaśnił, że chodzi o to, aby Polska miała także umowy dwustronne, "a nie tylko zawierane między NATO a krajami regionu".
W Stanach Zjednoczonych po zastrzeleniu przez amerykańskiego żołnierza 16 Afgańczyków w Kandaharze znacznie spadło poparcie dla obecności wojskowej w tym kraju. Pojawiły się żądania natychmiastowego wycofania wojsk. Uważa tak, według najnowszych badań, 61 proc. Amerykanów. Trwa też dyskusja w samej U.S. Army. - To wydarzenie jest dla nas bardzo trudne i zupełnie nieoczekiwane. Szkolimy żołnierzy, żeby tak się nigdy nie zachowywali. Niestety, stało się to, co się stało. Prowadzone jest dochodzenie, aby wyjaśnić, dlaczego do takiej ekstremalnej sytuacji doszło - ocenił gen. Hertling. Według prezydenta Bronisława Komorowskiego, o natychmiastowym wycofaniu nie może być mowy. - Trudno pod wpływem jednego dramatycznego wydarzenia zmieniać strategię całego Sojuszu - stwierdził.
Żołnierze jedenastej zmiany, którzy pojadą na misję do Afganistanu w kwietniu, wywodzą się z 6. Brygady Powietrznodesantowej z Krakowa, Gliwic i Bielska-Białej, a także dwóch pułków śmigłowców bojowych z Pruszcza Gdańskiego i Inowrocławia oraz kilku innych jednostek. Dowódca krakowskiej jednostki gen. bryg. Bogdan Tworkowski stanie na czele polskiego kontyngentu w ciągu najbliższych sześciu miesięcy. Jego brygada stanowiła już trzon piątej zmiany w 2009 roku. Pod polskim dowództwem działa w ISAF jedna brygada, w której skład oprócz Polskich Sił Zadaniowych White Eagle (Biały Orzeł) wchodzi batalion złożony z kilkuset żołnierzy amerykańskich. Nasza brygada podlega Dowództwu Regionalnemu Wschód sił ISAF. W ramach wszystkich sił NATO w Afganistanie przebywa ok. 2600 Polaków. Łącznie wojska ISAF liczą 132 tys. żołnierzy z 47 krajów.
Nasz Dziennik Piątek, 16 marca 2012, Nr 64 (4299)

Autor: jc