Fałszywi przyjaciele kobiet
Treść
Pawel Siedlanowski
Pierwsze wrażenie po obejrzeniu spotu zachęcającego do udziału w "manifie" jest takie: głównym powodem wszelkich nieszczęść Polaków, a w szczególności Polek, jest Kościół. A gdyby wyrzucić religię ze szkół i przedszkoli, nie trzeba ich będzie zamykać. Wypowiadającym się w tym duchu przed kamerą nie przeszkadza absolutny brak logiki w tym, co mówią i do czego zapraszają. Twierdzenia o "koszmarnej pępowinie" rzekomo łączącej Kościół i państwo, przeplatane żądaniami o respektowanie (aborcyjnych) "praw kobiet", okraszane bezsensownymi oskarżeniami o ciemnotę i zacofanie (spowodowane, a jakże, nadreprezentatywnością Kościoła w przestrzeni publicznej), przeplatane wątkami Euro 2012, tworzą monotonny bełkot. Jazgotliwa muzyka dopełnia reszty. Przypuszczać należy, że tak będzie też w niedzielę.
Feministki już dawno straciły kontakt z rzeczywistością. Publiczne wystąpienia pań Nowickiej, Szczuki, Środy i innych, oprócz generowania złych emocji i podsycania nienawiści do chrześcijaństwa, nie wnoszą nic nowego do debaty publicznej. Ponieważ brak jest w nich argumentów, trudno podjąć jakąkolwiek dyskusję. A jeżeli się pojawiają, są tak bardzo zmanipulowane, że nie wiadomo, czy w ogóle ma sens jej zaczynanie. I tak oto zdaniem feministek, Fundusz Kościelny rocznie przeznacza na składki na ubezpieczenia społeczne księży 224 mln złotych. W rzeczywistości cały Fundusz dysponował w ubiegłym roku sumą 89 mln złotych. Przekonują też, że państwo przeznacza aż 21 mld zł rocznie na wynagrodzenia dla kapelanów (!), podczas gdy kwota ta wynosi niecałe 30 mln złotych. Nie dziwi w tym kontekście podawana suma 240 mld zł, jakie rzekomo państwo przekazało Kościołowi za pośrednictwem Komisji Majątkowej jako rekompensaty za zagrabione mienie w czasach PRL. Feministki powołują się przy tym na serwis money.pl, gdzie jednak widnieje suma... 5 mld zł, także zresztą wzięta z sufitu. "Kwota 240 mld zł to pewna prowokacja, ale takie dane pojawiają się w Internecie, a skoro do tej pory nikt nie przedstawił wiarygodnych wyliczeń, to mamy prawo tak domniemywać" - przekonywała niedawno w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Elżbieta Korolczuk z Porozumienia Kobiet 8 Marca. Logiczne, nieprawdaż? Jeśli fakty się nie zgadzają z głoszoną teorią, tym gorzej dla faktów. Znają to Państwo?
Tylko co dalej? Każdy normalnie myślący człowiek wyczuwa, że "przyjaźń" oferowana przez feministki kobietom jest fałszywa. Nie dziwi impet, z jakim atakuje się Kościół, ponieważ jest to jedyna dziś poza rodziną przestrzeń, gdzie człowiek może czuć się wolny i gdzie nie został jeszcze odarty ze swojej godności i piękna. Nie dlatego, że ukryta jest w nim jakaś nadzwyczajna recepta, przy pomocy której można je tam zbudować. Daje je Jezus Chrystus. On jest największym zagrożeniem ideologii, którą głoszą feministki.
Podczas gdy stacje telewizyjne poświęcą mnóstwo czasu na relację z "manify", a "eksperci" w studiach telewizyjnych z wypiekami na twarzy będą komentować hasła na transparentach i billboardach, ja się po prostu za te osoby cichutko pomodlę.
I proszę, aby Państwo zrobili to samo.
Nasz Dziennik Czwartek, 8 marca 2012, Nr 57 (4292)
Autor: au