Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dlaczego się rozminęli

Treść

Prokuratura przedstawia sekwencję zdarzeń dotyczącą niedoszłego spotkania z prof. Wiesławem Biniendą

Ścieżkę starań o uzyskanie wyników badań profesora bezpośrednio od niego opisuje opatrzony wieloma załącznikami specjalny komunikat, jaki wczoraj wydała Naczelna Prokuratura Wojskowa. Znajdujemy w nim m.in. kopie korespondencji pomiędzy Wojskową Prokuraturą Okręgową w Warszawie a prof. Biniendą.
Prokuratura zdecydowała się upublicznić te materiały po tym, jak "Gazeta Polska Codziennie" zasugerowała odpowiedzialność śledczych za fiasko starań o spotkanie z naukowcem z USA, który wczoraj wyleciał z Polski.

Jednoosobowy patrol
Jak podaje prokuratura, pierwsza próba kontaktu nastąpiła w ubiegły czwartek. Tego dnia ppłk Karol Kopczyk, prokurator WPO, skierował jednoosobowy patrol Żandarmerii Wojskowej do miejsca stałego zamieszkania prof. Wiesława Biniendy na terenie Polski w celu nawiązania kontaktu. Żołnierz nie zastał jednak naukowca, a jedynie jego teściową. Chętnie podała jego numer telefonu komórkowego oraz uprzedziła, że ze względu na wiele spotkań, jakie prof. Binienda musi odbyć, nie potrafi powiedzieć, kiedy wróci. W tym punkcie relacja prokuratury koresponduje z tą przedstawioną przez samego profesora na poniedziałkowej konferencji zespołu smoleńskiego.
Drugi etap nawiązywania kontaktu. Prokuratura informuje, że jeszcze tego samego dnia, tj. 24 maja br., w godzinach popołudniowych prokurator WPO skontaktował się telefonicznie z prof. Biniendą, zapraszając go na spotkanie do prokuratury. Wybór terminu pozostawiono naukowcowi. Śledczy przedstawił jednocześnie rozmówcy cel spotkania oraz określił jego status, wyraźnie zaznaczając, że nie chodzi o przesłuchanie w charakterze świadka. Dzień później, w piątek, o godz. 7.30 prokurator skierował e-mail do Wiesława Biniendy, ponawiając zaproszenie. "W czasie tego spotkania jako prokurator prowadzący śledztwo chciałbym mieć możliwość zapoznania się z materiałami będącymi podstawą, jak również stanowiącymi wynik prowadzonych przez Pana badań okoliczności katastrofy z dnia 10 kwietnia 2010 roku samolotu Tu-154M o numerze bocznym 101, z których to badań wnioski prezentował Pan publicznie" - czytamy w załączniku nr 3 komunikatu, sygnowanym przez ppłk. Karola Kopczyka, referenta w śledztwie smoleńskim.

Konsultacje, nie przesłuchanie
W poniedziałek o godz. 10.36 do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie wpłynął e-mail od prof. Biniendy. Informuje w nim, że nie jest w stanie przyjąć propozycji spotkania w prokuraturze. Naukowiec argumentuje, że prokuratura nie sprecyzowała jego statusu prawnego, ponadto jego status jako obywatela USA wymagałby uczestnictwa przedstawiciela ambasady Stanów Zjednoczonych oraz spotkania na gruncie neutralnym. Profesor dodaje, że wyniki jego prac oraz analiz prof. Kazimierza Nowaczyka i dr. Gregory´ego Szuladzińskiego "nie potwierdzają nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu powietrznym", w którym to aspekcie prokuratura prowadzi postępowanie procesowe. Ponadto - jak podkreśla prof. Binienda - wyniki jego badań są powszechnie dostępne w publikacjach internetowych oraz są kompletne w zakresie metodologii zderzeń wysokiej energii oraz skutków uderzenia samolotu Tu-154 w model brzozy. Naukowiec deklaruje, że w razie wątpliwości ze strony prokuratury wyjaśni je po przedstawieniu konkretnych pytań drogą elektroniczną.
Tego samego dnia o godz. 12.13 do WPO wpłynął faks od Bartłomieja Misiewicza, szefa Biura Zespołu Parlamentarnego ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Tu-154M z 10 kwietnia 2010 r., zapraszający prokuratorów ppłk. Kopczyka oraz mjr. Jarosława Seja na zamknięte posiedzenie prezydium zespołu. Spotkanie miało się odbyć w Sejmie. Misiewicz wyznaczył godz. 14.00. W spotkaniu, do którego nie doszło, miał oczywiście wziąć udział także prof. Binienda.
O godz. 13.32 prokurator ppłk Kopczyk przesyła kolejnego e-maila do prof. Biniendy, w którym potwierdza, że spotkanie z nim nie miałoby charakteru przesłuchania, a jedynie konsultacji. Prokuratura deklaruje, że jest gotowa spotkać się w miejscu neutralnym, w dogodnym dla naukowca czasie i w obecności przedstawiciela ambasady USA. Już po godz. 14.00 tego samego dnia prokurator płk Kopczyk kieruje też pismo do zespołu smoleńskiego, w którym informuje, że intencją śledczych było spotkanie się z naukowcem, a nie uzyskanie zaproszenia na posiedzenia prezydium zespołu. Prokurator ponownie podkreśla, że zależało mu na omówieniu analiz profesora.
Prokuratura informuje, że mimo kilkakrotnych próśb nie otrzymała od zespołu smoleńskiego ani materiałów dotyczących analiz Biniendy, ani innych zebranych w toku procedowania materiałów. Do chwili obecnej WPO nie otrzymała od prof. Wiesława Biniendy odpowiedzi na e-mail z 28 maja 2012 roku. Naukowiec nie nawiązał też kontaktu telefonicznego z Wojskową Prokuraturą Okręgową w Warszawie.

Anna Ambroziak

Nasz Dziennik Środa, 30 maja 2012, Nr 125 (4360)

Autor: au