Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Będę pracować jeszcze dłużej

Treść

Jolanta Tomczak


Prezydent elekt Władimir Putin ogłosił konkurs na najlepszego robotnika Rosji. O nagrodę powalczą niezłomni spawacze, kamieniarze, elektrycy, górnicy i kierowcy tirów. Już następnego dnia premier zaprzyjaźnionego państwa nad Wisłą zarządził plebiscyt na najstarszego pracownika. Do konkursu przystąpili: 89-letni chirurg okulista, 93-letni pilot oblatywacz pierwszej klasy i 97-letnia przyszła mistrzyni olimpijska w pięcioboju nowoczesnym.
Jak dowiedział się "Nasz Dziennik" ze źródeł zbliżonych do kancelarii premiera, bezapelacyjnie zwyciężyła pięcioboistka. Brawo! W nagrodę pojedzie na tygodniowy kurs wspinaczki skalnej w Dolomity. Drugie miejsce zajął najmłodszy na podium chirurg okulista za przeprowadzenie jednego dnia dwunastu operacji. Wprawdzie nieudanych, ale wszyscy pacjenci przeżyli. Na uwagę zasługuje fakt, że chirurg sam cierpi na zaćmę i od lat czeka na jej usunięcie. Dzięki nagrodzie premiera przesunął się w kolejce o dwa tysiące miejsc. Na zaszczytnym trzecim miejscu uplasował się pilot. Chciałoby się powiedzieć: pilot i jego F-16. Ale niestety, F-16 nie wyszło zwycięsko z tej próby (spadochron miał tylko pilot).
Zapytana, dlaczego w wieku 97 lat wciąż trenuje, mistrzyni olimpijska in spe tłumaczy, że właściwie to chciała przejść na częściową emeryturę już w wieku 62 lat i wyemigrować do Meksyku. Miała takie plany, ponieważ wyczytała w serii artykułów "Gazety Wyborczej", że Polska to nie jest kraj dla starych ludzi. Już pakowała walizki, kiedy ten sam publikator ogłosił sensacyjny materiał: 65-latek to człowiek w wieku średnim. I że według danych GUS, po przekroczeniu tej granicy statystyczny Polak ma przed sobą jeszcze prawie 18 lat życia (czyt. pracy). "A będziemy żyli jeszcze dłużej" - gwarantują redaktorzy "Wyborczej" na pierwszej stronie, innym razem czyniąc wywód, że starość to tylko kategoria myślowa. Hurra! A więc Polska to jednak jest kraj dla starych ludzi. Jedyny problem, jak zrozumiała z tej lektury zdobywczyni laurów w konkursie premiera, to to, że nasz system emerytalny nie nadąża za prognozowanymi zmianami, bo pracujemy zaledwie do osiągnięcia wieku średniego. A kobiety jeszcze krócej. Do tego co trzeci mężczyzna nie dożywa "wieku średniego"! Przecież to kpiny w żywe oczy z tego, co napisano. Nadzieja polskiego pięcioboju nowoczesnego zdecydowała pod wpływem tej perswazji, że natychmiast wraca na rynek pracy. Podobne doświadczenia ma chirurg okulista. Mimo przepracowania 40 lat w zawodzie wyliczono mu emeryturę na poziomie tysiąca złotych. A na same leki wydawał w tym czasie 950 złotych i mimo że starał się żyć skromnie, budżet się nie domykał. Chirurg potraktował to jak wyzwanie i nie zawaha się przepracować kolejnych 30 lat. Może nie z taką precyzją jak wcześniej, ale z zamiłowaniem dokonuje rozmaitych zabiegów na gałce ocznej. Tylko dla odważnych.
Trzeci z naszych bohaterów, zawodny pilot z niezawodnym spadochronem, wciąż szybuje nad Poznaniem dzięki temu, że dział personalny nie dopatrzył się jeszcze, ile ma lat. Traf chciał, że szef działu przeszedł operację oka u zdobywcy drugiego miejsca w konkursie premiera.
Pora na puentę. Emerytury nie są dobrem, które było w Polsce od zawsze. Pojawiły się bardzo niedawno (obowiązkowe ubezpieczenia wprowadzała ustawa z 1933 r.) i na pewnym etapie mogą ustać. Na przykład na etapie budowania społeczeństwa obywatelskiego bez obywateli, gdy odmawia się im nawet prawa do wypowiedzenia się w referendum, a przy okazji wymyśla od "pętaków". Rząd nie cofnie się przed podniesieniem wieku emerytalnego choćby do stu lat. Przemawiają za tym podobno zlecone przez władzę statystyki czasu oczekiwania na wizytę u lekarza. Bo skoro ludzie mają siłę stać w kolejkach od czwartej rano, to dlaczego właściwie nie chcą pracować?

Nasz Dziennik Poniedziałek, 2 kwietnia 2012, Nr 78 (4313)

Autor: au