Autostrady na glinianych nogach
Treść
Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie nieprawidłowości przy budowie południowej obwodnicy stolicy, gdzie piasek w nasypie zastąpiono gliną. Prokuratorzy badają, czy Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wykroczyła poza swe uprawnienia.
Śledztwo zostało wszczęte kilka dni temu z zawiadomienia Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Poseł Andrzej Adamczyk (PiS) zaprezentował wczoraj w Sejmie próbki materiałów, z jakich buduje się górną warstwę nasypu autostrady. Zostały one pobrane z budowy autostrady A4 na Podkarpaciu 30 maja br.
- Pan minister Nowak i premier Tusk latali śmigłowcem, ale pewnie nie dojrzeli z niego tych problemów. Postanowiliśmy wysłać im te próbki - mówił poseł z Komisji Infrastruktury.
Problem dotyczy autostrady A4, obwodnicy Warszawy, a także autostrady A2, gdzie również dopatrzono się niewłaściwego dobrania materiałów. - To coś w rodzaju gliny, ziemniaki na tym urosną, ale jeździć po tym się nie da. Na górnych warstwach jest zwykła ziemia. Normalnie samochód po utwardzeniu piasku powinien zostawić jedynie lekki ślad, a nie koleinę. Ten materiał, kiedy jest suchy, jest jak skała, ale jak dostaje wilgoci, staje się płynny. Trudno go wystabilizować - tłumaczył Adamczyk.
Gdzie był nadzór?
Górne warstwy nasypu autostradowego mają wysokość nawet kilku metrów. Pozostaje więc pytanie, dlaczego wydając dziesiątki milionów złotych, narażamy się na generalny remont nowo wybudowanych dróg. Na szczęście do podobnych wniosków doszły prokuratura i ABW. Śledztwo toczy się "w sprawie", a jego celem jest zbadanie, czy funkcjonariusze publiczni z Głównej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad wykroczyli poza swe uprawnienia lub nie dopełnili obowiązków, co jest zagrożone karą do 3 lat więzienia. Kilka tygodni temu ABW zwróciła uwagę na sytuację, jaka wystąpiła na 11-kilometrowym odcinku trasy ekspresowej S2, będącej południową obwodnicą Warszawy, między węzłami Konotopa i Lotnisko. Wykonawca robót na tym odcinku zamiast piasku w nasypie pod jezdniami wykorzystywał glinę. Jak się okazało, GDDKiA wprowadziła zmianę w specyfikacji inwestycji, dozwalając stosowanie gliny zamiast piasku. Prokuratorzy chcą zbadać, czy urzędnicy Generalnej Dyrekcji mieli prawo wprowadzić taką zmianę i w jakich okolicznościach do tego doszło. Niewykluczone, że za wszystkim stoją pieniądze i kombinatorstwo: glina jest tańsza niż piasek.
Paczka do premiera
- Na ten problem przez długi czas zwracaliśmy uwagę, ale nikt do tej pory nie pytał nas, co tam znaleźliśmy i co budziło nasze wątpliwości. Zainteresowała się na szczęście prokuratura. Być może pan premier jeszcze o tym nie wie? Może urzędnicy zablokowali informacje na temat jakości materiałów stosowanych przy budowie autostrad? - zastanawiał się poseł Adamczyk, wyjaśniając akcję wysyłki do kancelarii premiera i ministra Sławomira Nowaka kartonów z próbkami glinopodobnego materiału, którym utwardzano część budowanych odcinków autostrad.
- Mamy problem z przyszłością tych autostrad. Jakie będą koszty ich remontów? Dlaczego jako surowiec i budulec stosuje się glinę czy ziemię orną? - dociekał poseł.
Problemy z płatnościami
Również wczoraj głos postanowili zabrać przedstawiciele wykonawcy, który skapitulował przy budowie autostrady A2. Chodzi o chińskie konsorcjum COVEC. Spółka zapewnia, że zapłaciła podwykonawcom i dostawcom pracującym przy budowie dwóch odcinków autostrady A2 około 420 mln zł i większość zobowiązań firmy jest już uregulowana. Reprezentujący COVEC Wojciech Kozłowski zdementował w związku z tym pojawiające się w mediach informacje, jakoby firma miała zaległości płatnicze wobec podwykonawców. - Teza, że COVEC nie zapłacił swoim podwykonawcom, jest nieprawdziwa. Oprócz nielicznych przypadków należności są uregulowane - zaznaczył.
Przy budowie odcinków A i C autostrady A2 między Strykowem a Konotopą dla firmy COVEC pracowało 149 podwykonawców. Jak zaznaczył Kozłowski, chińska spółka uregulowała płatności wobec większości z nich. W kilku przypadkach trwają jeszcze negocjacje albo spory sądowe.
- Łącznie COVEC zapłacił 420 mln zł, z czego 280 mln zł zapłacił, kiedy jeszcze obowiązywała umowa z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, a 135 mln zł - już po jej rozwiązaniu - poinformował Kozłowski. Wyliczał, że Chińczycy zapłacili podwykonawcom 44 mln zł bezpośrednio w gotówce, 79 mln zł pośrednio - czyli przez przekazanie podwykonawcom kwot należnych COVEC od Skarbu Państwa, a 13 mln zł w barterze - czyli przez przekazanie podwykonawcom sprzętu lub materiałów. Chińczycy przestali budować A2 rok temu. GDDKiA domaga się od COVEC zapłacenia około 700 mln zł z tytułu kar umownych i odszkodowań. - Trwa spór sądowy. COVEC stoi na stanowisku, że pierwszy wypowiedział umowę, więc roszczenia GDDKiA są bezzasadne.
Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik Wtorek, 5 czerwca 2012, Nr 130 (4365)
Autor: au