Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Atrapa demokracji

Treść

Małgorzata Rutkowska



Stopień barbaryzacji polityki i debaty publicznej, jaki ujawniły posiedzenia sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu w sprawie nieprzyznania Telewizji Trwam miejsca na multipleksie, poraził. To już nawet nie poziom PRL, ale standardy Korei Północnej czy Białorusi, gdzie wola Umiłowanego Przywódcy zastępuje wolność słowa, myślenia, działania. Posłowie Platformy Obywatelskiej, jej antyklerykalni poputczycy oraz członkowie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji nie skorzystali z okazji, by nas przekonać, że jest inaczej. Przeciwnie - w biały dzień udowodnili, że w kwestii odmowy cyfrowej koncesji dla katolickiej telewizji mamy do czynienia z atrapą demokracji i politycznym teatrem, w którym nie ma miejsca na rzeczową dyskusję. System medialny III RP trzyma się więc mocno. Na jego straży murem stanął układ rządzący, powiązany dziwnymi interesami biznesowymi (co łączy spółkę ATM, która uzyskała miejsce na multipleksie, z przewodniczącym Janem Dworakiem?). Zamykanie ust opozycji i przedstawicielom Fundacji Lux Veritatis, arogancja, łamanie procedur, kompletna głuchota na argumenty, a wreszcie zwyczajne chamstwo - tak wyglądała wczoraj lekcja demokracji w wykonaniu posłów PO. W szacownych murach sejmowych nie słyszano od czasów Gomułki takich wściekłych, szyderczych słów pod adresem katolickiego księdza, jakie wczoraj padły pod adresem o. Tadeusza Rydzyka, dyrektora Radia Maryja. Wtedy wszystko było jasne - panowała "dyktatura ciemniaków". A dziś mamy "tuskokrację", która eliminuje niewygodnych w białych rękawiczkach. Bo może jest tak, że ani demokracja, ani kultura nie są po prostu potrzebne partii rządzącej. Mają monopol na rządzenie, zaprzyjaźnione wielkie telewizje, stacje radiowe, wielkonakładowe gazety, więc po co ten ujednolicony przekaz mają psuć katolickie media. Łatwiej panować nad ludźmi o zglajszachtowanych poglądach, zbałamuconych prymitywną rozrywką - a taka oferta programowa dominować będzie na multipleksie, na którym odmówiono miejsca Telewizji Trwam, niż obywatelami stawiającymi wymagania władzy.
Już dziś wiadomo, że ponad 400 tysięcy osób podpisało się pod protestem w obronie katolickich mediów, a nie są to pełne dane, bo liczenie głosów wciąż trwa, cały czas napływają też kolejne listy. Jednak Krajowa Rada kwituje ten wielki społeczny ruch solidarności z Telewizją Trwam pogardliwym milczeniem. "Co nam zrobicie?" - rozbawione oblicza panów Dworaka et consortes mówiły wczoraj same za siebie. Spod tych masek wygląda jednak potworny strach - budowany w pocie czoła przez funkcjonariuszy propagandowego frontu gmach kłamstwa rozpada się w proch. Nie da się ukryć prawdy o powodach niemerytorycznej, bezzasadnej, dyskryminacyjnej odmowy koncesji dla Telewizji Trwam.

Nasz Dziennik Piątek, 27 stycznia 2012, Nr 22 (4257)

Autor: au