Przejdź do treści
Przejdź do stopki

50 minut Sawickiej

Treść

Zakończył się 2,5-letni proces oskarżonej o korupcję byłej posłanki PO Beaty Sawickiej. Wyrok zostanie ogłoszony 16 maja

Prokuratura domaga się dla Sawickiej pięciu lat więzienia i 54 tys. zł grzywny za korupcję oraz 3,5 roku więzienia i 36 tys. zł grzywny dla burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego. - Trudno dostrzec w tej sprawie okoliczności łagodzące. Jedyna - to wcześniejsza niekaralność oskarżonych. Kary nie mogą być łagodne, zważywszy na funkcje publiczne, jakie sprawowali podsądni - członek władzy ustawodawczej i przywódca wspólnoty lokalnej - przeliczyli na pieniądze zaufanie, jakim obdarzyli ich wyborcy, nie powinni więc liczyć na łagodne kary. Popełnili przestępstwa z chciwości - argumentował prokurator Rafał Maćkowiak.
Sawicka jest oskarżona o przyjęcie 100 tys. zł łapówki w ramach prowokacji agentów CBA, którzy podawali się za biznesmenów. Taką prowokację zastosowano również wobec Wądołowskiego. Obojgu grozi do 10 lat więzienia. - Korupcja narusza demokrację, godzi w stabilność rozwoju społeczeństwa. Obok przestępczości zorganizowanej to największe zagrożenie dla instytucji państwowych - stwierdził prokurator. Wczoraj Sąd Okręgowy w Warszawie wysłuchał "ostatniego słowa" oskarżonych i ich obrońców, którzy domagali się uniewinnienia.
- Mowa prokuratora była wyłącznie na potrzeby mediów - ocenił Wądołowski. Stwierdził, że nie wiedział, co było w aktówce, którą przekazał mu agent CBA. A były w niej pieniądze stanowiące łapówkę dla samorządowca. Co do podarowanego przez agentów CBA zegarka mówił, że to gadżet reklamowy. - Dziś już wiem, jak działały niektóre służby tzw. IV RP. Dla niektórych ludzi człowiek był tylko narzędziem do osiągania politycznych celów - ocenił Wądołowski.
Podobnie broniła się Sawicka, oskarżając służby i prokuraturę o upolitycznienie. - To, co prokurator robił wobec mnie, było nieludzkie. Nic nie będzie w stanie mnie przekonać, że prokuratorzy występujący w tej sprawie są apolityczni - oni są politykami PiS - powiedziała w sądzie Sawicka w swoim trwającym niemal 50 minut wystąpieniu.
Próbowała przekonać sąd, że chodziło wówczas o znalezienie "haków" na ówczesną opozycję, czyli PO. - Nie ja byłam celem, lecz Donald Tusk, Grzegorz Schetyna, rodzina Wałęsów i nadzorujący służby poseł Marek Biernacki. To na nich się zasadzano - mówiła. W swojej mowie użyła znanych z jej wystąpień argumentów emocjonalnych. - Teraz widzę tę perfidię, gdy oceniam na chłodno zimne wyrachowanie i planowanie działań wykorzystujących moje odruchy serca i przyjaźni - powiedziała. Prokuratura stwierdza, że prowokację policyjną wobec Sawickiej i Wądołowskiego zastosowano prawidłowo i w zgodzie z prawem polskim oraz międzynarodowym. - I Sawicka, i Wądołowski przyznali, że przyjęli przedmioty o obiektywnie wysokiej wartości - od biznesmenów - jako posłanka na Sejm i jako burmistrz. Choćby z tego powodu ich zachowanie powinno podlegać karze - powiedział Maćkowiak.
Sawicka została zatrzymana przez CBA w październiku 2007 r., w chwili gdy przyjmowała łapówkę. Sąd poinformował, że z uwagi na skomplikowany charakter sprawy ogłoszenie wyroku nastąpi dopiero za tydzień.

Zenon Baranowski

Nasz Dziennik Piątek, 11 maja 2012, Nr 109 (4344)


Autor: au